Na wykładzie o schizofrenii, oprócz wykładowcy, obecny jest pacjent. 22 letni Marek, schizofrenik. Profesor Tobolewski zachęca wszystkich do pilnej obserwacji, stawiania pytań i wyciągania wniosków. Młodzi studenci, mający po raz pierwszy możliwość zetknięcia się z chorym psychicznie, są bardzo podekscytowani. Zwracają uwagę na każdy gest młodego chłopaka i wsłuchują się z napięciem w to, co i jak opowiada:
(...) Idę polną drogą – mówi pacjent - świeci słońce, wokół mnie pusto. Siadam na trawie, zdejmuję skórę i wieszam ją na drzewie…
Po sali przebiega fala szeptów. Co niektóre dziewczyny wzdrygają się. Prymus w okularach, z tylnego rzędu, przerywa opowieść pytaniem:
- Jak zdjąłeś sobie skórę, to cię bardzo bolało? Krwawiłeś?
Pacjent nieruchomieje na chwilę, omiata salę spojrzeniem i odpowiada głosem, w którym słychać trwogę:
- Co wy jesteście...? WARIACI? Kurtkę skórzaną powiesiłem, bo mi ciepło było!
***
Zaprosiłam na kolację Ewę, moją koleżankę, wraz z mężem, który cierpi na schizofrenię. Znajoma bardzo chciała poznać kogoś, kto jest chory na tę przypadłość kreatywnych ludzi, więc zaprosiłam i ją. Mężczyzna, zachęcony zainteresowaniem, przez cały wieczór opowiadał różne historie zamaszyście gestykulując. Kiedy już wyszedł z mieszkania znajoma złapała mnie za rękaw bluzki:
- Oj wa woj! Co za wariat z tego męża Ewy!!! Kompletnie szalony człowiek!!! Dziwne, że pozwalają mu się swobodnie poruszać po ulicy! Biedna Ewa jak ona sobie z nim radzi?
- Całkiem nieźle – odpowiadam. - Jej mąż, w ostatniej chwili zdecydował się zostać w domu, więc przyszła do mnie ze swoim bratem…
No proszę... Opisany przez ciebie schizofrenik kładzie cień na stereotypowy ogląd danej choroby. Przyznaję, że uśmiechnęłam się pod nosem... I kto tu jest chory?! Hm? Pouczająca anegdotka.Pozdrawiam serdecznie :)
ReplyDeleteDziękuję za podrowienia.Pozdrawiam
ReplyDeleteTak, pojawił się uśmiech na mojej twarzy :) Sam mógłbym uchodzić za schizofrenika, bo gestykuluję czasami tak długo i tak dynamicznie, że aż ręce mnie bolą :) Pozdrawiam.
ReplyDeleteNo to jesteśmy w tym podobni...Pozdrawiam
ReplyDeleteTrudno zdefiniować co jest normą, a co nie. :) Wszyscy jesteśmy tak różni.Z zasady nie ufam ludziom, którzy uważają się za całkowicie normalnych. ;)
ReplyDeleteZaśmiałem się, a leczę się z tej choroby od kilu ładnych lat
ReplyDeleteRewelacja. Super opis. Znowu sie usmialam. Pozdrawiam
ReplyDeletetaak,pośmiać się zawsze dobrze ale ja dzisiaj szukam w sieci jakichkolwiek słów otuchy-mam schizofrenika w domu leczyć się nie che a moje życie to piekło.Wszyscy wiedzą i udają,że nie wiedzą,że się znęca.Tak najłatwiej,wygodniej co innego w TV ale żeby tak za ścianą?
ReplyDeleteWitam, tekst nie mial na celu obrazenie kogokolwiek i czy wysmiewanie sie z kogokolwiek. Raczej pokazywal pewna sytuacje spoleczna i stereotypy.
ReplyDeleteWbrew pozorom, na prawde Pania rozumiem. Wychowalam sie z ojcem schizofrenikiem. Wiem jakie trudne i przerazajace moze byc zycie z kims dotknietym choroba.
Pozdrawiam serdecznie