Gojka z Izraela w Polsce, albo oswojenie z mediami

Saturday, September 28, 2013

Do ostatniego momentu nie wiedziałam czy pojadę do Polski i na jak długo. Mój bratanek, Michał postanowił wziąć ślub i ożenić się z Magdą akurat w czasie, kiedy Izrael obchodził święta miesiąca tiszrej (nowy żydowski rok, Jom Kippur, Święto Szałasów i Święto Radości z Tory), co w wersji izraelskiej oznaczało m.in. milion z ok. ośmiu milionów Izraelczyków wyjeżdżających za granicę.  Ponieważ zaś pracuję w gazecie, dla mnie był to szczególnie gorący okres pracy nad dodatkami świątecznymi i specjalnymi wydaniami gazet, oprócz codziennych.


Urlop dostałam. Gdyby jednak udało się otrzymać go dwa dni wcześniej – ja, mój mąż Eyal i moja córeczka, Metuka płacilibyśmy zamiast po 700$ za bilet, tylko 450$. Ale i tak powinniśmy byli być zadowoleni, bo cenę 700$ udało nam się uzyskać dzięki specjalnej ofercie LOT-u dla tych pasażerów, którzy z Tel Awiwu udają się przez Warszawę do Pragi. Nie mogliśmy zrozumieć, dlaczego płacąc za bilet z Tel Awiwu do Pragi, ze zmianą samolotu w Warszawie i 4 godzinną przerwą, zapłacimy o wiele taniej niż za bezpośredni lot z Tel Awiwu do Warszawy. Był to jednak sprawdzony przez nas fakt, z pułapką oznaczającą konieczność przylotu do Pragi, bez możliwości skrócenia sobie drogi i zakończenia lotu w Warszawie. Niestawienie się w samolocie do Czech oznaczało automatyczne anulowanie naszych biletów powrotnych. Ponieważ zaś chcieliśmy nie tylko pojechać do Polski, ale i wrócić z niej do Izraela grzecznie polecieliśmy do Pragi na 24 godziny, czego nie żałowaliśmy, bo Praga jest piękna, knedliczki niczego sobie, a piwo...no, cóż, sami wiecie...bajka!



Dlaczego tyle się rozpisuję o Pradze? Żebyście wiedzieli, że kombinowany bilet tego typu czasami jest bardziej skomplikowany niż nam się to wydaje.


Wróćmy do sedna. Ponieważ mój wyjazd do Polski na ślub zbiegł się w czasie z premierą „Izraela oswojonego”, mojej książki o Izraelu i Izraelczykach, wydawnictwo „Muza” postanowiło wykorzystać moją obecność w Polsce i przedstawić mnie i moją książkę mediom – o ile ktoś w ogóle byłby zainteresowany. Ponieważ zaś nie było wiele czasu na przygotowanie promocji, a oprócz „Izraela oswojonego” „Muza” miała na głowie jeszcze kilka wychodzących właśnie książek, wszystko odbyło się trochę na chybcika, by zdążyć.  Harmonogram wywiadów zmieniany był i uzupełniany dosłownie do ostatniej chwili. Zanim jednak opowiem wam jak było w studiach radiowych i na wywiadach z dziennikarzami, chciałam opisać Wam, jakie wrażenie wywarła na mnie moja książka, którą zobaczyłam po raz pierwszy 19.9.2013 roku, kiedy to w przerwie pomiędzy lotem z Tel Awiwu do Pragi znalazłam się na ulicy Bagatela 10 w Warszawie, w siedzibie „Muzy”. Wcześniej miałam dostęp do wersji pdf, ale  nie wiedziałam dokładnie wygląda moja książka. Czy kolory są wystraczająco kontrastowe? Jakiego rodzaju, grubości i jakości jest papier? Jak wyglądają zdjęcia na skrzydełkach? Jak pachnie „Izrael oswojony”? I ile waży 100 zdjęć i 555 stron tekstu, w którym mieszczą się lata mojej intensywnej pracy i miesiące pracy innych ludzi: Daniego Tracza, który wielokrotnie czytał teksty, podsuwał mi lektury, wynajdował ciekawych ludzi, z którymi można by przeprowadzić wywiad, krytykował i chwalił tekst, dbał o jego rzeczowość; wspaniałej redaktorki, Haliny Hałajkiewicz; właścicielki „Muzy”, Pani Małgorzaty Czerzastej i jej zespołu; projektantki graficznej Ewy Orzeszek; Kaśki Sikory  - autorki większości fotografii, a także bliskich mi przyjaciół, znajomych i nieznajomych, którzy dzielili się ze mną swoimi wspomnieniami, obserwacjami, opiniami.


Byłam bardzo ciekawa jak wyszła książka. Zanim ją wydrukowano skrupulatnie przeglądałyśmy z Kaśką setki zrobionych przez nią zdjęć. Trudno było wybrać te najlepsze, bo wszystkie wydawały się interesujące. Największy problem okazał się z okładką. W zasadzie nie znaleziono żadnego zdjęcia, które zadowoliłoby oczekiwania moje i jednocześnie wydawnictwa.


Chciałam, aby okładka, najlepiej pokazująca świecki Izrael, z jednej strony była oryginalna, zaskakująca, burząca stereotypy, a z drugiej charakterystyczna dla Izraela. Ta, która została w końcu wybrana przez „Muzę” - choć należy do standardowych, jest całkiem niezłą ilustrują do tematu książki. Wraz z pięknymi zdjęciami Tel Awiwu i Jerozolimy ze skrzydełek, tworzy estetyczną okładkę, może nie tę z moich marzeń, ale interesującą, którą, kiedy miałam już na żywo przed oczami, wydała mi się bardziej atrakcyjna niż ta szkicowa, przysłana do mnie.


Pobyt w redakcji „Muzy” zaskoczył mnie. Zaplanowałam sobie cichutkie wślizgnięcie się, powiedzenie „dzień dobry”, ofiarowanie symbolicznego talizmanu (hamsy) na powodzenie w interesach i odebranie gratisowych egzemplarzy autorskich oraz dokupienie kilku, bym mogła podarować „Izrael oswojony” najbliższym mi ludziom.


Kiedy jednak pani zajmująca się zamówieniami odkryła, że jestem autorką książek, które kupuję wybiegła gdzieś. Po kilku minutach ja, mój mąż i Metuka zostałyśmy otoczeni przez rozentuzjazmowane Panie redaktorki, które gratulowały mi książki i jedna przez drugą wygłaszały na jej temat pozytywne opinie. Najbardziej byłam zadowolona z dwóch: jednej o tym, że moja książka pozwala dobudować izraelskie, realne tło do innych książek o Izraelu oraz, druga, o tym, że po lekturze „Izraela oswojonego” marzy się o wyprawie do Izraela.


Na owacje nikt z mojej rodziny nie był przygotowany. Kiedy proszono mnie o autograf, Kim chichotała, kręcąc głową z niedowierzaniem, że to jej mama ma podpisać książkę, a całe gorące przyjęcie, z uśmiechami i uściskami kłóciło się Eyalowi ze stereotypowymi dowcipami o oschłych, zdystansowanych, pozbawionych emocji „Polaniot”.


Spotkanie w „Muzie”, pozytywna ocena mojej pracy, pierwszy dotyk kartek „Izraela oswojonego” były dla mnie bardzo wzruszające. Potem zaś, po kilka dni spędzonych z rodziną w Rybniku, ślubie i weselu rozpoczął się stresujący dla mnie maraton medialny.


Promocja, czy kuszenie losu?


Mój harmonogram wywiadów wyglądał tak:


 23.09, PONIEDZIAŁEK


8:00 do 15:00 dojazd ze Śląska do Warszawy
18:00- 20:00 Bożena Dudko – sekretarz nagrody im. Ryszarda Kapuścińskiego za reportaż literacki, wywiad ukaże się w "Kontynentach".


24.09 WTOREK


9:00-100 – POLSKIE RADIO PROGRAM PIERWSZY – NAGRANIE W RADIU, Ewa Kwaśnik
10:00 – 11:00 POLSKIE RADIO PROGRAM CZWARTY – NAGRANIE W RADIU, Ewelina Grygiel
11:30 – 12:30 RADIO TOK FM – NAGRANIE W RADIU, Paweł Sulik
13:25– 14:20 – POLSKIE RADIO PROGRAM DRUGI – NAGRANIE W RADIU, Joanna Szwedowska
14:45 - 15:25 Lunch Żywiciel - Pl. Inwalidów 10
15:30-16:30 – RADIO PIN, Roderyk Więcek
17:00– 17:45 RADIO WARSZAWA, Dorota Sołowiej-Banach


25.9 ŚRODA


9:30-10:15
Marta Ostrowska, “Radio dla Ciebie”
10:20-12:00 Bożena Dudko  - wywiad do “Wysokich Obcasów”
12:30 - 13:30 Monika Dzwonnik - Polska Agencja Prasowa
14:00 - 15:30 Adam Wiśniewski -  Radio Wnet
15:30- 17:00  - Bożena Dudko  - wywiad do “Wysokich Obcasów” c.d
20:00 wyjazd na lotnisko.

Wyobraźcie sobie teraz panią, które jest tak emocjonalnie pobudzona przyjazdem do Polski, uroczystością rodzinną, wydaniem książki porównywalnym przez wielu do urodzenia dziecka i czekającymi ją wywiadami na kontrowersyjne tematy Izraela, Izraelczyków, Żydów, że od kilku nocy nie może zasnąć. Zmęczona jest przejazdami, wrażeniami i przeraża ją fakt, że będzie musiała odpowiadać przed mikrofonem na wiele pytań i spotykać się z wieloma nieznanymi jej ludźmi, co zawsze ją paraliżowało, albo wprowadzało w panikę.


Potwornie się denerwowałam.



Jak mi poszło?


Niektóre rozmowy, z mojego punktu widzenia, udały się. Niektóre zaś były fiaskiem. Ze zdenerwowania byłam kiepska – jąkająca się, przekręcająca wyrazy, uogólniająca fakty, mało precyzyjna i interesująca. Chwilami niezbyt panowałam na tym, co mówię.  Nie jestem medialną gwiazdą. Zdecydowanie wolę pisać (i to samotnie, za zamkniętymi drzwiami) niż mówić. Część z osób, które miały ze mną wywiady przyznały się, że nie zdążyły przeczytać całej książki, co było wyczuwalne. Niektórych pasjonował temat, więc świetnie nam się rozmawiało. Były też takie pytanie, że nie za bardzo wiedziałam, co odpowiedzieć, bo odpowiedź wymagałaby wielogodzinnego wykładu i to kogoś, kto jest specjalistą akurat w tej konkretnie dziedzinie, z której pochodzi pytanie. Moje próby odpowiedzi w kilku zdaniach były wyjąkane, bo nie wiedziałam nawet, od czego zacząć. Niektóre pytania powtarzały się, więc pierwsza osoba pytająca otrzymywała szerszą odpowiedź, a następna tylko uzupełnienie, bo nie chciałam się powtarzać, a to był błąd, bo przecież słuchacze nie mieli pojęcia o tym, że już o tym mówiłam, tyle, że w innej audycji.


Zdenerwowanie i zmieszanie czuć było w moim głosie. Były też chwile przyjemnego odprężenia. Jak na złość, najciekawiej rozmawiało się po tym, kiedy już wyłączono mikrofony, a ja poczułam się odprężona i swobodna. O wiele łatwiej było mi spotykać się z dziennikarzami w hotelowej kawiarence niż w studiach radiowych.


Miłym akcentem były interesujące znajomości jakie zawarłam, rozmowa o trudzie pracy w korporacjach z opiekującą się mną podczas wywiadów dwudziestopięcioletnią Reginą, a po powrocie do domu, słuchanie izraelskiej muzyki i jej wybór do polskich audycji o Izraelu.


Dostałam komplementy na temat książki, jej formy i sposobu zamieszczania faktów. Jeden z redaktorów przeczytał ją "jednym tchem" czytając do 3 rano. Mimo tych pochwał maraton wywiadów był dla mnie bardzo męczący, wyżął mnie emocjonalnie i pozostawił z poczuciem zawodu, bo starałam się w kilku zdaniach opowiedzieć o tym, co zawarłam w książce, a to było niemożliwe. W “Izraelu oswojonym” nad każdym tematem zastanawiałam się, opracowywałam go merytorycznie, wspomagałam się opiniami innych ludzi, książkami, miałam czas na wygładzenie zdań, precyzję i szukanie trafnych zdań. Podczas wywiadów, jeden za drugim, od rana do wieczora, takiego komfortu nie miałam.


Wywiady były stresują, jednak bez nich,  któżby w gąszczu książek w ogóle wiedział, że istnieje  "Izrael oswojony"?


Jeśli więc słyszeliście czy usłyszycie wywiady ze mną, proszę, bądźcie wyrozumiali i nie oceniajcie „Izraela oswojonego” tylko na ich podstawie wywiadów ze mną czy bloga. Myślę, że “Izrael oswojony” potrafi się sam wybronić, jeśli tylko da mu się szansę i się z nim bliżej zapozna.


Recenzje „Izraela oswojonego”:


„Współczesny Izrael”, Monika Kuc, „Rzeczpospolita”


http://www.rp.pl/artykul/9148,1050723-Wspolczesny-Izrael.html


“Izrael oswojony”, Aleksandra Buchaniec-Bartczak, Forum Żydów Polskich


http://fzp.net.pl/ksiazki/izrael-oswojony


“Ela Sidi oswoiła Izrael”, Adam Karszewski, “Świeccy Żydzi”


http://swieccyzydzi.pl/71672


“Izrael oswojony”, Adam Wiśniewski, Radio “Wnet”


http://www.radiownet.pl/republikanie/za-horyzontem#/publikacje/izrael-oswojony-audycja-2909


Szukaj w Blogu

-----------------------------------------


----------------------------------------

Back to Top