Jak Ambasada Polski w Izraelu z polskim imieniem wojowała, albo w kółko Macieju

Tuesday, April 24, 2012
Mój pierworodny syn urodził się w Polsce. Oficjalnie, na imię ma - „Maciej”, ale zawsze mówiło się na niego „Maciek” lub zdrobniale – „Maciuś”. To staromodne,wyjątkowo polskie imię, etymologicznie związane z matką – rodzicielką i matką – ojczyzną – macierzą – Polską - zostało nadane mu przeze mnie z dwóch powodów. W młodości podobały mi się oryginalne, polsko brzmiące imiona „trącące myszką” i zakochana byłam w bohaterze książki Janusza Korczaka „Król Maciuś Pierwszy”. Po emigracji do Izraela okazało się, że polskie miękkie głoski, podobnie jak „szeleszczące” - nie przechodzą Izraelczykom przez gardło. Przekręcano, więc polskie imię Maćka, źle artykułowano i zapisywano.

Koledzy nazywali Maćka, mającego jako dziecko bardzo jasne i delikatne włosy - „Maszi”, zapożyczając przezwisko od hebrajskiego słowa „meszi”, oznaczającego jedwab.

Ponieważ zaś imię małego króla Korczaka, przetłumaczono na hebrajski w tysiącach egzemplarzy jako „Matia” i we współczesnym Izraelu często można było spotkać imię „Mati” – brzmiące dla Polaków jak rodzaj męski imienia „Matia” - postanowiliśmy zmienić „Maciej” - na łatwe do wypowiedzenia Izraelczykom imię: „Mati”.

Maciek, zgodnie z podwójną tożsamością i faktycznym stanem rzeczy – bycia Polakiem mieszkającym w izraelskim świecie języka hebrajskiego - stał się zarówno Maćkiem, jak i Matim.

Maćkowi, podobnie jak Mati’emu, ze względu na polskie, nie-żydowskie pochodzenie, przez lata nie przyznawano izraelskiego obywatelstwa, ofiarując mu jedynie status „stałego rezydenta” Izraela – dokładnie taki, jaki posiadają w Izraelu Palestyńczycy pochodzący ze Wschodniej Jerozolimy. Kiedy "Maciek-Mati" osiągnął 18 rok życia, pomimo tego, że w Izraelu odmawiano mu prawa do bycia izraelskim obywatelem  - otrzymał dwa powołania do wojska: jedno do polskiego i drugie do izraelskiego.

Mój syn postanowił spełnić obowiązek obywatelski kraju, w którym mieszkał i studiował. Aby jednak nie mieć dylematów etycznych i udowodnić swoją lojalność również wobec Polski - zgodził się na spotkanie z przedstawicielem wojskowym w Ambasadzie Polski w Izraelu, któremu wytłumaczył swoją sytuację i z którym uregulował kwestię powołania do Wojska Polskiego.

Po wielu latach czekania i odsłużeniu 3 lat w Izraelskiej Marynarce Wojennej, Maciek nareszcie otrzymał izraelskie obywatelstwo i izraelski paszport, z którym udał się do Polskiej Ambasady w Tel Awiwie, by odnowić swój polski paszport.

Nie. To nie pomyłka. W Ambasadzie Polski w Izraelu wyrabia się polski dokument tożsamości na podstawie hebrajskich(!!!) dokumentów. Bez okazania izraelskiego paszportu, czy dowodu osobistego na nic się nie zdają polskie akty urodzenia, polskie dowody osobiste czy polskie paszporty, nawet te mające nadal ważność.

Według rozporządzeń Ambasady Polskiej w Izraelu – ktoś, kto nie przedłoży w polskim konsulacie hebrajskich dokumentów (ironicznie wyrobionych na podstawie polskich) – nie otrzyma paszportu.

Zgodnie więc z żądaniem, Maciek pokazał izraelski paszport, w którym jego imię zapisano w hebrajskim odpowiedniku polskiego imienia, czyli zamiast „Maciej” figurowało w nim: „Mati”. Przedstawicielka konsulatu poinformowała go, że aby dostać polski paszport, musi on: albo w Polsce zmienić polskie imię na izraelskie, albo w Izraelu - izraelskie imię „Mati” z powrotem zmienić na polskie „Maciej”...

Dla mnie i dla mojego syna ważnym jest zachowanie polskiego dziedzictwa, którego polskie imię jest częścią. (Maciek mówi, czyta i pisze po polsku jak jego rówieśnik z Polski i tak samo płynnie mówi, czyta i pisze po hebrajsku)..

Z drugiej jednak strony, faktem jest, że mój syn, ma podwójne obywatelstwo. Od lat nie mieszka w Polsce i przez los został związany z Izraelem, który stał sie jego nowym domem.Tu ma kolegów, znajomych z pracy, izraelską rodzinę i dziewczynę. Dla nich wszystkich jest on: „Mati”.

Maciek, aby móc otrzymać polski paszport, zgodnie z wymogami reprezentantów Polski w Izraelu postanowił oficjalnie zmienić polskie imię na hebrajskie, a nie odwrotnie.

Próbując nie dopuścić do tego i zachować synowi nie tylko izraelskie, ale i polskie imię - zwróciłam się do znajomej prawniczki, Ewy, z Warszawy.

Ewa sprawdziła akty prawne zarówno dotyczące aktów stanu cywilnego, jak i dokumentów paszportowych, rozporządzeń i dodatkowo przeprowadziła dwie rozmowy z polskimi urzędnikami Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, Wydziału Spraw Obywatelskich.

Według zdobytych przez nią informacji wynika, że nie ma aktu prawnego na podstawie, którego konsul miałby prawo żądać od obywatela polskiego, posiadającego WAŻNY polski paszport i polskie dokumenty: akt urodzenia czy akt małżeństwa – zmiany danych w Polsce lub w Izraelu, ponieważ identyfikacja osoby dokonuje się wyłącznie na podstawie polskich dokumentów. Panowie z Ministerstwa stwierdzili, że niesłyszeli o wymogach legitymowania się w Polskiej Ambasadzie obcymi dokumentami i uzależnienia odnowy polskich dokumentów od ich przedstawienia. Potwierdzili też nagminne posiadanie dwóch, różnych pisowni imion, a nawet nazwisk (!) nazwiskw dokumentach różnych państw.

Niestety. PolskaAmbasada w Tel Awiwie w tej kwestii ma własne, odmienne zdanie.

Kilka dni temu, pomojej namowie, mój syn, po raz drugi próbował odnowić sobie polski paszport i wywalczyć sobie prawo do tego, by nie zmuszano go przy tej okazji dokonieczności wyzbycia się polskiego imienia. Po odstaniu kilku godzinnej kolejki przed Ambasadą Polski w Izraelu przekazał on zdobyte przeze mnie informacje prawnicze i...znów odszedł z kwitkiem, słysząc po raz kolejny: „albo pan zmieni w Izraelu swoje hebrajskie imię na polskie, albo w Polsce, swoje polskie imię na hebrajskie”. Logiczne, prawda?

Zapomniane imię

Żebyście nie mieli wątpliwości jak skomplikowaną sprawą jest bycie Polakiem w Izraelu (chyba łatwiej w tej kwestii jest Izraelczykom stać sięPolakami?) i domaganie się polskiego paszportu, po to by móc jeździć do Polski, bez łamania prawa paszportowego, na paszporcie polskim, a nie hebrajskim - dorzucę Wam historię mojego zapomnianego imienia.

Tak jak wielu Polaków, w przeciwieństwie do Izraelczyków, mam kilka imion: pierwsze „Elżbieta”(Ela) powszechnie używane było i jest przeze mnie, moich znajomych i rodzinę. Drugie – Anna – nadano mi zwyczajowo, po zmarłej babci. Nigdy go nie używałam. Wykorzystałam jedynie w mojej powieści „Biała cisza”, nadając głównej bohaterce imię „Anna”. Trzecie - Franciszka – otrzymałam na bierzmowaniu, w kościele należącym do Zakonu Św.Franciszka. Zaznaczone jest ono wyłącznie na parafialnych dokumentach.

Na oficjalnych,polskich aktach jestem: „Elżbietą, Anną”. Jednak mam w swoim posiadaniu dokumenty, na których zapisano mnie wyłącznie jako: „Elżbietę”. Tak jest na świadectwach ze szkoły, na niektórych dokumentach ze studiów i...w polskim i hebrajskim paszporcie (wydanym na podstawie polskiego aktu urodzenia, na którym figuruję z podwójnymi imionami: „Elżbieta Anna”).

Do tej pory trzykrotnie odnawiałam mój polski paszport. Za każdym razem urzędnicy„zapominali” zamieścić w nim dodatkowe imię.  Ja zaś, polegając na ich kompetencji, nie protestowałam.W mojej świadomości zawsze byłam „Elżbietą” (Elą), a nie „Elżbietą Anną”.

Z zagubionym w świecie biurokracji imieniem nie było problemu aż do 2012 roku, w którym to w polskim konsulacie w Tel Awiwie oświadczono mi, że muszę wyrobić sobie nowe hebrajskie dokumenty, na których widniałyby moje dwa imiona: ”Elżbieta, Anna”,a nie jedno „Elżbieta”. Dopiero wtedy zmieni się również w moim polskim paszporcie dane i będą w nim figurowały dwa imiona.

W kółko, Macieju!

Nie pomogły tłumaczenia, że izraelski paszport dostałam na podstawie polskiego paszportu, w którym polscy urzędnicy zrobili błąd. „Błędy innych nas nie obchodzą” – oświadczono mi butnie w Ambasadzie i polecono, żeby albo zmienić wszystkie dokumenty w Polsce z „Elżbiety, Anny” na Elżbietę”, aby dopasować polski paszport do hebrajskiego, w którym jest napisane: „Elżbieta Sidi”, a nie„Elżbieta, Anna Sidi”, albo mam drugą możliwość: przeprowadzenie oficjalnej zmiany imienia: z „Elżbieta” na „Elżbieta, Anna”, w Izraelu. Ta jednak opcja pociąga za sobą konieczność wymiany izraelskich dokumentów: paszportu i dowodu osobistego, oficjalnego przetłumaczenia na język polski aktu oficjalnej zmiany imienia, „wycieczki” do Jerozolimy po "apostil", ponownego stania wsześcio-siedmio godzinnej kolejce przed Polską Ambasadą w Izraelu, złożenia w ambasadzie polskiej nowych, hebrajskich dokumentów i wylegitymować się hebrajskim paszportem, w którym napisane jest „Elżbieta, Anna”, a nie tylko „Elżbieta”. Dopiero wtedy „bez problemów” dostanę nowy, polski paszport w Izraelu... Proste,logiczne i zrozumiałe? Prawda?

O kosztach (setki szekli za każdy dokument polski i izraelski) już nie wspominam.

Żałuję, że jestem tylko bezsilną obywatelką Polski zamieszkałą w Izraelu, a nie Kafką...

 

 

Szukaj w Blogu

-----------------------------------------


----------------------------------------

Back to Top