Koń by się uśmiał

Monday, December 30, 2013
Moi Drodzy życzę Wam radosnego Nowego Roku!

Nicolas-Sébastien Roch (Chamfort) mawiał: "Najbardziej straconym dniem jest ten, w którym się nie śmiałeś”. Abyśmy nie zmarnowali ani jednego dnia w Nowym Roku przesyłam Wam autentyczne zapiski z uczniowskich zeszytów. Ja popłakałam się ze śmiechu.



Obyś cudze dzieci uczył...i nie pękł ze śmiechu.

Robinson z Piętaszkiem wkrótce zaludnili bezludną wyspę.
***
Jacek Soplica po swojej śmierci był jakiś nieswój, ale przecież wiedział, że całe życie poświęcił ojczyźnie.
***
Dosyć szybko można się zorientować, że Izabela nie nadaje się do interesu, który ma Wokulski.
***
Doktor Judym, ponieważ współżył z chłopami, często znajdował się na czworakach.
***
Pan Tadeusz zobaczył Zosię na płocie i poznał, że była dziewicą.
***
Jacek Soplica szukał zapomnienia pod zakonnym habitem.
***
Nel nałożyła mu piersi na głowę i spokojnie usnęła.
***
Wokulski spotkał Izabelę na spacerze w łazience.
***
Skrzetuski zobaczył jak szli: nagi dziad z wyrostkiem na przedzie.
***
Za ścianą dał się słyszeć tupot kopyt i po chwili do karczmy wpadła Danusia
z księżną Mazowiecką.
***
M jak mitologia
***
Odyseusz zrzucił z siebie żebraczy strój i stanął w całej swojej okazałości przed przerażonymi zalotnikami.
***
Dedal potrafił różne rzeczy, więc pewnego dnia żona Minosa urodziła dziecko.
***
Jazon, wróciwszy do swojego stryjka, pokazał mu złote runo, ten zdębiał i zbladł.
***
Chłop wolał iść gdzieś pod drzewo, byle nie robić u pana.
***
Cesarz Franciszek Józef oprócz kobiet klepał również konie, podczas gdy inni klepali biedę.
***
Przez kilkadziesiąt lat Polska nie pokazywała się na mapie, bo była rozebrana.
***
Aleksander Wielki był dlatego sławny, bo założył wielkie reformy.
***
Działalność tajnych związków kończyła się ścinaniem członków.
***
Gaudenty wziął kropidło, zakropił mu oczy i członkiem uderzył w czoło.
***
Krzyżacy mordowali, palili i gwałcili starców, kobiety i dzieci.
***
Car, idąc do celu, opierał się na mordzie.
***
Emilia Plater była pułkownikiem o kobiecych piersiach widocznych spod munduru.
***
Kajetan Koźmian przez 25 lat gładził swój język.
***
Hanka i Wasylek kochali się tak bardzo, że ona się utopiła, a on umarł z głodu.
***
Jagna na szczęście nie była długo chora, wkrótce zmarła.
***
Liczne wypadki spowodowane są także przez dzieci. Te ostatnie powstają przez niedbalstwo, nieostrożność lub podczas zabawy.
***
Lis był chytry a pod spodem biały.
***
Krasicki zawsze wesoły i uśmiechnięty zmarł w roku 1801.
***
Na skutek żałoby swojej matki Iwona urodziła się 5 lat po śmierci ojca.
***
Obok grobów smutnych i zaniedbanych stały groby tętniące życiem.
***
Ludzie pierwotni mieli narządy z kamienia.
***
Zwyczaj opalania się na plaży pochodzi z epoki brązu.
***
Jednym z nałogów szlacheckich w XVIII wieku było pijaństwo, któremu Krasicki poświęcił wiele czasu i wysiłku.
***
Dziadek był kawalerzystą, bo nie mógł znaleźć panny.
***
Wiersze, które pisała Konopnicka, przedstawiały obraz nędzy i rozpaczy.
***
Bogurodzica była napisana w języku polskim po łacinie.
***
Już przed ślubem Jagna miała liczne upadki moralne.
***
Straszne były te krzyżackie mordy.
***
Dzieci nie miały od dawna w ustach bochenka chleba.
***
Andrzej nie miał taty, więc zajmował się nim ojciec.
***
Bił swoją żonę, z którą miał dzieci przy pomocy sznurka.
***
Kolumb zobaczył u nagich Indian wisiorki ze szczerego złota.
***
Kochali się do utraty tchu, lecz bez wzajemności.
***
Chorym mówił miłe słówka, pocieszał ich tak, że nikt nie tracił nadziei, że umrze.
***
Lekarz przed operacją myje ręce i pielęgniarki.
***
Gramatycznie rzecz biorąc, dziewczyna ma inną końcówkę niż chłopiec.
***
Bakterie, które rozmnażają się przez kichanie, prowadzą tryb życia koczowniczy.
***
U żaby kończyny przednie są dłuższe niż krótsze.
***
Kijanka różni się od żaby tym, że nie jest do niej podobna.
***
Jeż i jaskółka to zwierzęta, które pomagają rolnikowi w zjadaniu robaków.
***
Potrzeby fizjologiczne u chorych w szpitalu załatwia salowa.
***
Była to wyspa położona z dala od morza.
***
Azja jest największym kontynentem na Ziemi, a nawet na świecie.
***
Okres baroku charakteryzował się tym, że wszystkie rzeźby były tłuste.
***
Gioconda z uśmiechem spoglądała na Leonarda, który ją wymalował po twarzy.

Dla podglądaczy wśród nas, tudzież miłośników zwierząt, przesyłam białowieskie żubry na żywo, transmisję online, realizowaną przez Lasy Państwowe. Fantastyczne! (Dziękuję Panie Arturze)
http://zubryonline.atriw.com/


POMYŚLNEGO 2014 ROKU!!!

 

Polskie drogi w Tel Awiwie

Thursday, December 19, 2013

Od kiedy pojawił się na rynku wydawniczym „Izrael oswojony” niektórzy czytelnicy postanowili wpisać „Gojkę z Izraela” w plan swoich wycieczek do Tel Awiwu. Miałam już okazję wypić kawę z izraelską parą emerytów i Polakiem, byłym mieszkańcem Międzyrzecza, który będąc małym chłopcem pewnej Wigilii spytał się skąd w domu babci jest taki ogromny, drewniany stół i cisza jaka zapadła po zadanym pytaniu tak go zaintrygowała, że dopóty nagabywał babcię, aż ta opowiedziała mu historie o ludziach którzy nagle zniknęli z miasta, a których on, będąc już dorosłym mężczyzną, postanowił odszukać w świecie i przyjechać na spotkania z nimi aż do Tel Awiwu.


Dzięki książce poznałam miłą parę idealistów i społeczników z Łodzi, którzy zmianę świata na lepsze postanowili zacząć od siebie i żydowskiego cmentarza w Łodzi, którego woluntarnie i regularnie sprzątają, zaś w wolnych chwilach starają się spotkać z młodzieżą izraelską przyjeżdżającą do Polski i opowiedzieć jej o Polsce i Polakach.


W ostatnią sobotę wieczorem, wykorzystując przerwę w opadach deszczu, umówiłam się z parą młodych czytelników z Warszawy (rodem z Przasnysza). W tym czasie stolica Izraela odcięta była od reszty kraju z powodu „tsunami śniegu”, czyli 50 cm warstwy śnieżnego puchu, która zasypała ulice i drogi dojazdowe do stolicy; dziesiątki tysięcy rodzin pozbawionych było prądu, a więc światła i ogrzewania; setki zwolenników śnieżnej turystyki zakorkowała się na długie godziny na drogach prowadzących do miasta Dawida; a mój znajomy dziennikarz z Polski, który akurat znajdował się w Jerozolimie, z zachwytem pisał do mnie, że nareszcie ma „Ścianę Płaczu” prawie wyłącznie dla siebie, co poświadczyć mógłby pewien jegomość, który niedaleko od niego, przewracając się w zaspę śniegu z radością zakrzyknął: ”Tak, kak w Jewropie”!


Ulice Tel Awiwu, zwykle ożywione o tej porze, tego szabatowego wieczoru były prawie puste. Izraelczyków odstraszył ziąb, płynące chodnikami podeszczowe rzeki i czarne chmury, które nadal groziły ulewą.


Stałam nieopodal skrzyżowania Bograszow i Pinsker (tutaj akurat umówiliśmy się, ale nie sprecyzowaliśmy na jakim z czterech rogów oddzielonych od siebie światłami). Intensywnie wypatrywałam pary, z która miałam się spotkać, a którą znałam wyłącznie z maili i z głosów w słuchawce. Liczyć na to, że oni pierwsi mnie rozpoznają chyba nie za bardzo mogłam. W książce są co prawda moje zdjęcia, ale Kaśka Sikora tak pięknie fotografuje, że wyglądałam na nich – hmmm – jakby to powiedzieć – na lepszą stroną samej siebie, której ja jeszcze w sobie nie znalazłam, ale Kaśka potrafiła wykreować.


 Czułam się jak na randce w ciemno.


Nieliczni przechodnie nie zwracali na mnie uwagi i nikt z nich jakoś nie pasował do moich wyobrażeń o ludziach, z którymi miałam się spotkać. Pięć minut przed wyznaczoną godziną mignęła mi przed oczami częściowo zasłonięta parasolką para: ona blondynka, on szatyn, oboje ok. 25 lat. Niczym Mata Hari starałam się zza ich pleców dosłyszeć w jakim mówią języku. Tuż przed przejściem dla pieszych byłam pewna: po polsku! – Ucieszyłam się, że udało mi się ich wytropić nie będąc samą zauważoną, po czym śmiało pociągnęłam za rękaw kurtki szykującego się do przejścia jezdni chłopaka.


- Dzień dobry! Ela Sidi – jestem – przedstawiłam się na środku skrzyżowania wyciągając kurtuazyjnie rękę na powitanie. Imienia chłopaka ze zdziwioną mina nie dosłyszałam.


- Ela Sidi – ponowiłam przedstawianie się dziewczynie, tym razem głośniej. „Blondynka” zrobiła minę typu tej, jaką robi się, kiedy będąc za granicą nagle słyszy się, że ktoś mówi specjalnie podniesionym głosem w tym samym języku co my, dając wszystkim wokół do zrozumienia, że pomiędzy nim a nami zawarty jest jakiś specjalny pakt przyjaźni i porozumienia wynikający z faktu pochodzenia z tego samego kraju.


 - Grażyna – przedstawiła się dziewczyna, która miała być Natalią i z politowaniem dodała tonem oznajmującym – pani też z Polski.


- Oj, przepraszam! Chciałam się wytłumaczyć, ale rodacy śpieszyli się, więc powiedziałam im tylko „do widzenia” i wróciłam do swego punktu obserwacyjnego pod markizą sklepu.


Kolejna para przeszła obok mnie. Uważnie obejrzałam chłopaka nie rwąc się tym razem do podsłuchiwania. Nosił kurtkę z „Castro”. Miejscowy – osądziłam. Miałam rację. Para przeszła na drugi kraniec skrzyżowania i tam spotkała się z inną parą, wymieniając serdeczne pozdrowienia i intensywnie o czymś rozmawiając.  W momencie, w którym już chciałam oderwać od nich wzrok, aby tym razem nie być posądzoną o to, że nie tylko nagabuję turystów z Polski w deszczowy dzień na ulicach Tel Awiwu to i podglądam Bogu winnych ludzi spotykających się na randkę na dwie pary, wyższy z dwóch mężczyzn pomachał do mnie ręką.


Udawałam, że nie widzę. Stałam bez ruchu jak przystało na stateczna panią, która nie podsłuchuje ludzi, nie zaczepia ich na ulicy, nie umawia się z nieznajomymi i nikomu nie wymachuje ręką. Chłopak jednak nadal machał. Może mu zimno – pomyślałam - i robi ćwiczenia rozgrzewające?


Para oceniona przeze mnie jako „Izraelczycy” pożegnała się z parą „machającego chłopaka” i towarzyszącej mu dziewczyny. „Machający młody człowiek” nie tylko, że teraz machał, ale i zaczął dawać przywołujące znaki. Pozostałam nieruchoma. Ruszyłam się z miejsca, dopiero wtedy, kiedy młodzi ludzie zbliżyli się na małą odległość ode mnie i najwyraźniej uśmiechali się do mnie, bo nikogo innego nie było.


- Michał i Natalia - przedstawił siebie i swoją partnerkę sympatyczny chłopak mówiąc podekscytowanym głosem:


- Cóż za zbieg okoliczności! Przed chwileczką spotkaliśmy tu moją kuzynkę, która przyjechała do Izraela na stypendium...


Proszę państwa, jakie szanse są na to by w Izraelu na początku grudnia było -13.6 st.C? (taką temperaturę odnotowano w Merom Golan), a w burzliwy, deszczowy wieczór, kiedy porządni Izraelczycy otuleni pierzynami oglądali wiadomości telewizyjne, w których podawano, że Szomron przykryty jest 90 centymetrową warstwą śniegu (więcej o 3cm śniegu było tylko w 1920 roku) na tym samym skrzyżowaniu w Tel Awiwie spotkało się aż tylu Polaków? Koniec świata.








 

Piaseczny, Krajewski, Izrael i nostalgia

Thursday, December 12, 2013
Grudzień. Czas świąt. Mój internetowy znajomy z Kanady wysłał mi zdjęcie choinki w domu swojej córki. Olbrzymi świerk sięgający drugiego piętra obwieszony po królewsku świecidełkami odbija się w wyglancowanej na wysoki połysk drewnianej podłodze w głębokim brązie, kokieteryjnie przegląda igły w wielocalowym telewizorze udając głównego bohatera hollywoodzkiego filmu. Kominka nie widać na zdjęciu, ale mogłabym przysiąc, że jest tuż za ścianą, w rogu pokoju, albo i w samym jego centrum niedaleko okna spoglądającego na jezioro Ontario.

W Kanadzie, oczekując świąt, choinki stoją już od początków grudnia. W Izraelu ich nie ma. Pojawiają się tylko w Nazarecie, w Jerozolimie i sklepikach arabskich czy rosyjskich.

Pisząc ten tekst słucham Andrzeja Piasecznego w duecie z Sewerynem Krajewskim „Na przekór nowym czasom”. Link z muzyką dostałam w prezencie od Janusza, licealnego przyjaciela z Gdyni.

http://www.youtube.com/watch?v=R9uiYPRrkIo

„Niech się miłość nie kojarzy z pożegnaniem” – śpiewają panowie, a mnie przypomina się mała dziewczynka z Rybnika w niebieskim fartuszku zakochana w Sewerynie Krajewskim. Krajewskiego nie słucham całe lata. Jak mogłam o nim zapomnieć? Podobno pierwszej miłości się nie zapomina...

„Wsiąść do pociągu byle jakiego, nie dbać o bagaż nie dbać o bilet. Ściskając w ręku kamyk zielony patrzeć jak wszystko zostaje w tyle...”

Jan pisze z USA: „A u mnie już świąteczna atmosfera i zapachy - na ulicy sprzedają choinki i pachnie lasem. A ja właśnie wyszedłem z morza. Krótko mówiąc same cuda. Czy poszłyście z Kim na taniec Bat Szewy?
Ściskam Cię Bożonarodzeniowo z Nowego Jorku.” Wtóruje mu śpiew  Seweryna: „Nienasycony w sercu głód, bo za jednym chłodem, drugi chłód”...

Moi bracia z Polski kupują dla swych kobiet prezenty pod choinkę. Bratowe szykują się do kiszenia barszczu na święta i robienia uszek. Bratankowie czekają na świętego Mikołaja. Najmłodszy z braci lada chwila przyjedzie do Polski z Londynu.

W Izraelu pada śnieg. Nie w Centrum gdzie mieszkam, ale na Wzgórzach Golan i w Jerozolimie. U mnie w Ramat Ganie tylko wieje wiatr i pada deszcz. Dwa tygodnie temu, zasłaniając się od słońca, patrzyłam na kąpiących się w morzu.

„Jest w oczach twych kolor nieba z moich stron...”

snieg

Zdjecie: „Kikar Szabat”

Boże Narodzenie tuż tuż, a potem Nowy Rok. Kolejny rok.

„Nieutulony w piersi żal, bo za jedna siną dalą, druga dal”.

16.5 letnia Szaj z Izraela wyobraziła sobie jak wyglądać będzie 2018 rok. Jej marzenie urzeczywistnili na taśmie filmowej dorośli. Komentarz nie jest potrzebny. Oto one (trwają tylko 3 minuty):

http://www.youtube.com/watch?v=fh3cYxoe-vs

Wesołych Świąt i wymarzonego 2014 roku!!!

Szukaj w Blogu

-----------------------------------------


----------------------------------------

Back to Top