Wyciągam z torebki klucz. Szukam zamka. Nie ma. Sprawdzam jeszcze raz. Skoro jest klucz - musi być i dziurka od klucza - myślę niby logiczne, jeśli nie brać pod uwagę faktu, że wychodzę z pracy zamiast ze swojego mieszkania i stoję przed antywłamaniowymi drzwiami otwieranymi za pomocą specjalnej karty magnetycznej. Na szczęście muszę taką gdzie mieć, skoro udało mi się kilka godzin temu wejść do budynku… Szukam. Jest! Wyjmuję czerwono-białą kartę z czarnym pasem magnetycznym mocno wytartym. Nie muszę nawet powiedzieć "Sezamie otwórz się" tylko przeciągnąć ją w małym metalowym rowku (wybaczcie mizerność opisu – nie znam się na współczesnej technice) i drzwi otwierają się. Mijam ochroniarza, starszego pana o niebieskich oczach i szpakowatych włosach, byłego gimnazjalnego nauczyciela historii.
- Layla tov - dobranoc - wymieniamy codzienne grzeczności.
- Wsiewo Charoszewo! - wszystkiego dobrego – dodaje strażnik (widocznie nudzi mu się i chce porozmawiać) – Da swidanja! – odpowiadam po rosyjsku uśmiechając się przepraszająco, bo jestem zmęczona i nie mam teraz czasu na pogawędki.
Tuż przy budce Lotto, tam gdzie zwykle, czeka na mnie mój transport do domu. Osiołek, myślicie? Nie. Samochód. Biały, duży, 4 kółka, kierownica (nie tylko nie znam się na zamkach, również na samochodach) i ciemna postać pochylonego mężczyzny.
Otwieram jak zwykle drzwi, siadam obok kierowcy, obracam się do tyłu, rzucam na tylne siedzenie torebkę, dokładnie zapinam pasy, zaczynam opowiadać jak było w pracy podpatrując wychodzącą właśnie z bramy objętą parę homoseksualistów z naszego działu. Mąż jak zwykle nie odpowiada (typowy milczek), ale tym razem również nie jedzie. Chyba coś jest nie tak? Spoglądam na niego. Widzę otwarte ze zdziwienia usta: dwie koronki, kilka srebrnych wypełnień, mały ubytek…
Obracam się. Biorę z tylnego siedzenia torebkę, odpinam pasy.
- Bye, bye – mówię beztrosko zamykając z trzaskiem drzwi samochodu. Jak gdyby nigdy nic przechodzę do zaparkowanego 50 m od budki Lotto białego, dużego samochodu z 4 kółkami. Otwieram jak zwykle drzwi, siadam obok kierowcy, obracam się do tyłu, rzucam na tylne siedzenie torebkę, dokładnie zapinam pasy, zaczynam opowiadać jak było w pracy. Mąż podnosi głowę znad gazety.
- Jedziemy?
- Jedziemy.
:)......:)
ReplyDeleteW uk mamy podobna reklame firmy produkujacej okulary i soczewki kontaktowe. Chlopak z bukietem kwiatow wychodzi z pociagu na drugim koncu peronu widzi swoja dziewczyne . Machaja do siebie i biegna w swoim kierunku, ale dziewczyna rzuca sie w objecia idacego tuz przed nim starszego mezczyzne. Caluja sie baaaaardzo namietnie i baaardzo dlugo. Chlopak ma lzy w oczach. Kiedy dziewczyna konczy pocalunek stwierdza swoja pomylke mowi do faceta czesc i do swojego chlopaka czesc. Starszy mezczyzna odchodzi zdziwony razem ze swoja zona ktora tez z duzym zdziwieniem ogladala cala scene. CUUUUUUUDO!
ReplyDeleteChe che nie jest źle, mogło się zdarzyć, że rozpoznałabyś pomyłkę znacznie później np. w sypialni.- to szczęśliwie nie boli. Mnie zdarzyło się już lata temu wyjść na spacer z psem i zrobić dwa rutynowe kółka wkoło osiedlowego parczku bez psa, który został nieutulony w żalu w domu. Zorientowałem się dopiero gdy zobaczyłem swój wlasny balkon pełen famili i sąsiadów tarzających się ze śmiechu ;-)Pozdrawiam - szczęśliwie nie boli
ReplyDelete:)))) OK, też pomaga, jest mi lepiej:)) Śmieję się, nie tak histerycznie jak przy schizofreniku, czy walizce dla żony kaskadera. Może dlatego, że sama kiedyś wlazłam do innej taksówki czekającej na mnie pod bankiem, w środku dnia! Dopiero jak kierowca nie ruszał a wiedział gdzie jedziemy, zastanowiło mnie co jest nie tak. Twarz mężczyzny nie wiele mówiła, że to nie ten kierowca:)) Dopiero stwierdzenie, przepraszam czekam na klientkę - zastanowiło mnie, facet robi sobie jaja. Okazało się że nie:)) Jak wyszłam z taksówki do mojej, widziałam wielki ubaw kierowcy, uśmiech od ucha do chua - bo to był inny samochód, inny kolor, inna korporacja i kierowca też inaczej wyglądał:) Ale jako dziecko byłam selektorem przystojnych tatusiów:))) Jak byłam małą dziewczynką, kilka razy idąc w tłumie na 1 maja i 1 listopada, przez przypadek szłam za rękę z innym "Tatą"! Ale jak już sobie "znalazłam" inną rękę, to zawsze obcy był przystojny, wysoki i super - nawet moja matka przyznawała, że mam niesamowicie dobry gust. (oczywiście przyznawała to, jak już znaleźli się). Bo przecież dzieci nie gubią się, to rodzice wiecznie gubią się - a mój ojciec był specjalistą w gubieniu się - to zostało mu do teraz:)) Czasami byłam tak pochłonięta nawijaniem, że nawet nie zwróciłam uwagi, że to nie rękę mojego ojca trzymam, a przecież nikt nie miał śmiałości przerwać cztero czy pięciolatce, która zaadoptowała sobie rękę obcego :)) Niestety wiele teorii ma swoje uzasadnienie w życiu. Podobno dziewczynki wybierają partnerów podobnych do swoich ojców:) Tak więc moja miłość, partner życiowy podobnie jak mój ojciec regularnie gubi się w tłumie, tylko on pokazuje oznaki histerii jak już go znajduję, moi rodzice zachowywali zawsze twarz pokerzysty - nic się nie stało i wypalając pół paczki papierosów:))) Matka przejmowała po takiej akcji moją rękę, przekazując ją jedynie mojemu starszemu o 10 lat bratu:))
ReplyDeleteLubie takie historie z samochodami-potrafie je rozróżnić, ale ciągle mam śmieszne przypadki z nimi.Jakies dwa tygodnie temu próbowałam otworzyc swoim pilotem nieswoje auto, długo stałam i myślałam o co chodzi , wykonując dziwne ruchy ręką. Ostatnio natomiast zgłosiłam kradzież mojego samochodu na parkingu dużego sklepu-długo szukałam swojego auta, obeszłam cały parking (trochę to trwało), ostatecznie zgłosiłam do ochrony. Długa procedura, już miała być zawiadamiana policja, ale nagle zobaczyłam w pobliżu taki sam samochód jaki ma mój mąż-i wtedy przypomniałam sobie, że ja dzisiaj przyjechałam właśnie jego autem...Nie robię już tam zakupów w tym sklepie ;)
ReplyDeleteLubie takie historie z samochodami-potrafie je rozróżnić, ale ciągle mam śmieszne przypadki z nimi.Jakies dwa tygodnie temu próbowałam otworzyc swoim pilotem nieswoje auto, długo stałam i myślałam o co chodzi , wykonując dziwne ruchy ręką. Ostatnio natomiast zgłosiłam kradzież mojego samochodu na parkingu dużego sklepu-długo szukałam swojego auta, obeszłam cały parking (trochę to trwało), ostatecznie zgłosiłam do ochrony. Długa procedura, już miała być zawiadamiana policja, ale nagle zobaczyłam w pobliżu taki sam samochód jaki ma mój mąż-i wtedy przypomniałam sobie, że ja dzisiaj przyjechałam właśnie jego autem...Nie robię już tam zakupów w tym sklepie ;)
ReplyDeleteMasz obłędne poczucie humoru :))) mnie zdarzył się podobnie śmieszny incydent, tyle, że mąż (kiedy jeszcze był zdrowy i prowadził) wsiadł do naszego auta, a ja obok zapamiętale szarpałam klamkę drugiego - takiego samego - z okrzykami: zacięło się?! To otwórz kluczykiem! Właściciel tego nie naszego samochodu leciał (właśnie tak - leciał) z błagalnym wołaniem: niech pani to zostawi!
ReplyDeleteSuper blog czekam na dalsza aktywnosc i jeżeli szukasz egzamin na usługowe prowadzenie ksiąg
ReplyDeleteodsylam na okazika :-)
Super blog oczekuje dalszej aktywnosci i jeżeli szukasz rzęsy metoda 1 do 1 cena
ReplyDeletezapraszam na okazika :-)
Super blog oczekuje dalszej aktywnosci i jeżeli szukasz szczotki elektryczne oral b
ReplyDeleteodsylam na okazika :-)
Super blog oczekuje dalszej aktywnosci i jeżeli chcesz znaleźć przedluzanie i zageszczanie rzes
ReplyDeleteodsylam na okazika :-)
Super artykul czekam na dalsza aktywnosc i jeżeli szukasz karta stalego klienta
ReplyDeletezapraszam na okazika :-)