"Zbrodnia i kara", gilotyna i Paryż

Saturday, May 8, 2010


Colone de Juillet



Stałam kilka dni temu pod 52 metrową Colone de Juillet (Kolumną Lipcową) w Paryżu, kiedy zaczepiła mnie dwójka turystów. Biorąc pod uwagę akcent - Amerykanów. Mieli problem. Od piętnastu minut szukali na Placu Bastylii - Bastylii i nie mogli znaleźć.


Niestety, miałam dla nich przykrą wiadomość. Lud Paryża przez cały rok, począwszy od 14 lipca 1789 roku tak dokładnie burzył znienawidzoną basztę więzienną, symbol despotycznej władzy króla Ludwika XVI i kardynała Richelieu, że do dziś, poza placem, nic z niej nie pozostało. Amerykanie odeszli zawiedzeni. Ja też byłam zawiedziona Bastylią.





Bernard René Jourdan. Sztorm Bastylii



Po pierwsze, dlatego, że kiedy prawie 9, 000 tłum z dzielnicy St-Antoine zaczął szturm na Bastylię, broniło jej zaledwie 32 najemnych Szwajcarów i 82 inwalidów wojennych, których zabito po poddaniu się, mimo zawartego wcześniej porozumienia gwarantującego im życie, a ich głowy nadziano na piki.


Po drugie, zburzono 400 letni zamek dla 4 fałszerzy, hrabiego oskarżonego o kazirodztwo i dwóch szaleńców.


Po trzecie: jeśli już historia nie mogła się obejść bez Rewolucji Francuskiej i zburzenia Bastylii, mogła to zrobić zamiast 14 lipca 10 dni wcześniej, w momencie kiedy z jednego z zakratowanych okien, Donatien-Alphonse-François de Sade, uczestnik najsłynniejszej orgii paryskiej trwającej 120 dni i nocy, odważny myśliciel krytykujący obłudę, pisarz, tropiciel pierwotnych instynktów, człowiek który miał odwagę żyć pełnią życia, bez ograniczeń moralności i konwenansów, opowiadający się za wolnością jednostki krzyczał: "Na pomoc, mordują więźniów Bastylii". Uwolniono by go wtedy razem z innymi i oszczędzono mu 13 ciężkich lat izolacji w szpitalu psychiatrycznym Charenton. (Markiz de Sade spędził 32 lata ze swego 74 letniego życia w więzieniach za propagowanie idei wolności nieograniczonej religią, moralnością czy prawem, w tym aż 10 w Bastylii).


Na Placu de la Concorde (Placu Zgody) zwanym dawniej Placem Rewolucji nie można już dzisiaj spotkać królowej krwawego terroru: gilotyny, która pomogła zejść z tego świata wielu "wrogom rewolucji", a w tym niejakiemu Obywatelowi Kapetowi znanemu też pod nazwiskiem Ludwika XVI (361 głosów było za karą śmierci a 360 przeciw), wdowie Kapet - Marii Antoninie, ojcu rewolucji - Maximillienowi Robespierre oraz jeszcze ok. 40 tyś. ofiar jakobińskiego terroru, nie oszczędzając w tym nawet dobrodusznej, 80-letniej staruszki ściętej za zbrodnię podania wody i chleba żołnierzowi austriackiemu.





Conciergerie. Cela Marii Antoniny



Tuż przed sądem Rewolucyjnego Trybunału większość podejrzanych kierowano do Conciergerie tzw. przedpokoju gilotyny, gdzie po krótkim przewodzie sądowych skazanych, jeszcze tego samego dnia, poddawano egzekucji przez gilotynę. Przez ten przedsionek piekła przeszło w okresie rewolucji 1200 osób wraz z Marią Antoniną, Dantonem i Robespierrem. Do dziś więzienie stoi i otwarte jest dla zwiedzających.


Jeśli chcielibyście zobaczyć w Paryżu na własne oczy gilotynę, mielibyście do niedawna poważny problem, podobny do tego, jaki mieli organizatorzy wystawy "Zbrodnia i kara" w Museum d'Orsay w Paryżu. Większość historycznych szafotów zniszczono bezpowrotnie a te, które jeszcze 33 lata temu były używane, trudno było odnaleźć we Francji.


Wszyscy budowniczy gilotyn już nie żyją a jedyny żyjący nie chce mieć nic z nią wspólnego.


Po długich poszukiwaniach, wojskowy garnizon w Ecouen zgodził się wypożyczyć muzeum gilotynę pod warunkiem, że: "nigdy jej już nie zobaczy z powrotem".





Museum d'Orsay.Gilotyna



Dziś, i przynajmniej aż do 27 czerwca 2010 roku, stoi ona przykryta przeźroczystym, czarnym całunem w sali wystawowej muzeum. Podobno nadal wystarczy nacisnąć mały guzik by jej ostrze płynnie i sprawnie pozbawiło głowy umieszczonej na najtwardszym nawet karku…


Gilotyna (jej nazwa pochodzi od pomysłodawcy Josepha Ignace Guillotina, który miał nieszczęście dosłownie na własnej skórze wypróbować swój wynalazek) – 40 kg nóż – symbol Rewolucji Francuskiej, pomyślana, jako humanitarne urządzenie do ścięcia głów dzięki prawu ciężkości i ukośnemu cięciu była niezawodna w 100% już podczas pierwszej próby. Wraz z jej panowaniem skończyły się czasy, kiedy potrzebne było kilkakrotne cięcie toporem lub szablą by rozdzielić głowę ofiary od tułowia. Była ona tak efektywna i niezawodna, że przywiązani do tradycji i sprawdzonych metod Francuzi (w czasie terroru jakobińskiego zebrała żniwo ok. 40 tyś. głów) mogli być świadkami jej sprawności w publicznej egzekucji w Wersalu w 1939 roku. Finałowe, pożegnalne cięcie gilotyną zaprezentowano wąskiemu gronu osób w 1977 roku.


W 1981 zniesiono we Francji karę śmierci, skazując gilotynę na wieczny odpoczynek, a wraz ze śmiercią, dwa lata temu, ostatniego egzekutora - Marcela Chevalier'a – specjalizującego się w rodzinnej profesji (od 5 pokoleń) ścinania przez gilotynę, zaginął jeden z najbardziej unikalnych zawodów świata.






Goya. Caprichos. "Kiedy rozum śpi budzą się demony"



Obok arystokratycznej gilotyny na wystawie oglądnąć można też prozaiczniejszą odmianę maszyny śmierci: łóżko elektryczne Andy Warhola.


Dla zainteresowanych morderstwami są autentyczne XIX wieczne zdjęcia z miejsca zbrodni, odciski palców zbrodniarzy, odlane z gipsu głowy ściętych przestępców, fotografie kryminalistów, gazety sprzed wieków zamieszczające sensacje kryminalne, prace naukowców próbujących sklasyfikować psychofizyczny typ mordercy, dokumenty policyjne, drzwi celi skazanych na śmierć z podpisami czekających na wyrok przestępców i przede wszystkim, 457 prac: obrazów, rzeźb, rysunków różnych artystów ( m.in. Goya, Géricault, Delacroix, Moreau, Munch, Dix, Picasso, Warhol, Hugo, Jacques Louis David, Paul Cézanne).





Paul Cézanne’s “The Strangled Woman”


 



Jeden z eksponatów wystawy



Eksponaty, wypożyczone specjalnie na wystawę z muzeów na całym świecie oraz z kolekcji prywatnych, ukazujące mroczną stronę człowieka, obfitują w sceny gwałtu, okrucieństwa i przemocy. Zawierają w sobie duży ładunek emocjonalny. Dzięki ich kumulacji i sile artystycznego przekazu wyzwalają silne emocje, które zostają długo w pamięci.


Wystawa jest niezwykle wstrząsająca, interesująca i pobudzająca do myślenia. Zdecydowanie nie nadaje się na miłą przechadzkę do muzeum z dziećmi.





"Śmierć Marata". Jacques Louis David



Informacje praktyczne:


Wystawa "Zbrodnia i kara": od 16.3.2010 do 27.6.2010r


"Musée d'Orsay", 62, rue de Lille
75343 Paris Cedex 07, France
tel. +33 (0)1 40 494814


Otwarte: od 9: 30 do 18 (w czwrtki do 21: 45), codziennie, oprócz poniedziałków.


Cena: wystawa+ muzeum - €9.50


Dojazd:


Metrem: Stacja: " Solférino"


RER: Stacja "Musée d'Orsay"


Autobusy: 24, 63, 68, 69, 73, 83, 84, 94


http://www.musee-orsay.fr/en/home.html


3 comments:

  1. Byłem w Paryżu... Cóż za piękne miasto :) Szczególnie wiosną. W Musee d'Orsay też byłem i chętnie udałbym się tam znów, jednak na razie nie mam możliwości. A szkoda, bo wystawa zapowiada się ciekawie. Pozdrawiam.

    ReplyDelete
  2. Wiesz, osobiście nie lubię tej epoki, z jednego powodu, a mianowicie, z jej okrucieństwa. Przerażające, jak piękne idee niszczyły chore umysły, ale co tu sie dziwić...to życie właśnie. Tak mi się skojarzyło teraz, z tym co mawiał Frank Zappa: „Piekła nie ma, jest Paryż”. Maksyma pasuje jak nic. A Amerykanom daruj…, może mieli akurat głowy w chmurach, wiec nie doczytali …, bo Paryż to też i miłość … Pozdrawiam Elu cieplutko.

    ReplyDelete
  3. Witam, w Paryżu zauroczyło mnie muzeum Rodina z pięknym ogrodem. Niestety, kocham Londyn.
    Pozdrawiam, zazdroszczę ciepła. Ciepło służy kreacji.
    Jacek B.

    ReplyDelete

Note: Only a member of this blog may post a comment.

Szukaj w Blogu

-----------------------------------------


----------------------------------------

Back to Top