Rzeczywistość upozorowana

Monday, May 31, 2010

Dzisiaj miałam w końcu pójść do "Studia Gali" – podnosić ciężarki i trenować "brzuszki". Nie poszłam. Przez kilka porannych godzin nie mogłam się oderwać do wiadomości w telewizji. Gdyby nie suczka Luna, która od dłuższego czasu drapaniem drzwi domagała się wyjścia na spacer pewnie nadal tkwiłabym przed telewizorem, albo ekranem komputera.


 


W Ramat Ganie, na zewnątrz nic się nie zmieniło. Zwykły, słoneczny dzień. Matki bawią się z dziećmi na placu zabaw, ogrodnik równo przycina trawę, dwóch panów rozmawia o zbliżającym się Mundialu.


Jakiś przechodzień tłumaczy komuś przez telefon, że "oni (działacze pokojowi na statku) czekali na żołnierzy uzbrojeni w noże, jednemu z nich wyrwali broń i zaczęli strzelać…, więc nasz wojsko też strzelało…"


 


Kilka lat temu, kiedy mój syn, obywatel Polski o statusie "stałego mieszkańca Izraela", nieposiadający wtedy – jako syn gojki – prawa do obywatelstwa izraelskiego, dostał obowiązkowe powołanie do wojska, cała rodzina zastanawiała się nad wyborem jednostki. Zdecydowaliśmy, że najlepsza będzie Marynarka Wojenna. Jak do tej pory było tam najbezpieczniej i w moim przekonaniu - najmoralniej. Poza tym Mashi zawsze lubił morze i nawet trenował pływanie.


 


 31.5.2010. Izraelski okręt wojnny tuż przed wypłynięciem w morze


 

Dzisiaj, kiedy patrzyłam na zamazane sylwetki żołnierzy na statku bojowym wyruszającym naprzeciw konwojowi 6 statków z działaczami pokojowymi na pokładzie, nie mogłam uwolnić się od myśli, że mój syn mógł być jednym z nich. Może byłby ranny? A może byłby tym, który na rozkaz zabił? Jak wtedy bym się czuła - ja, gojka, przez przypadek wyrzucona na ląd Ziemi Świętej? Przecież miało mnie tu nie być. Mojego syna też nie. Nigdy nie chciałam wyemigrować z Polski, ale też nikt mnie z niej nie wyrzucił, jak zdarzyło się to moim znajomym Żydom. Nie mogę powiedzieć, że moja decyzja o zamieszkaniu w Izraelu była to do końca świadoma i przemyślana. Ot, zdarzyła mi się. Dostałam ją w podarunku z mężem Izraelczykiem.


 


Przed ślubem dwukrotnie przyjeżdżałam do Izraela na jakiś czas. Za każdym razem wyjeżdżałam z przekonaniem, że nie mogłabym mieszkać w kraju, w którym sprawdza się torebki przy wejściu do centrum handlowego a autobusy pełne są uzbrojonych żołnierzy.


Ten ostatni raz był szczególnie dramatyczny. Amerykanie wkroczyli wtedy do Iraku, a arabskie rakiety spadały na Izrael. Jedna z nich zniszczyła dom, w którym urodził się mój mąż, na ulicy Asaf, w Ramat Ganie.


Nie chciałam się okazać tchórzem, więc zamiast wyjechać razem z innymi turystami przed wojenną zawieruchą zostałam.


- "Nic nie będzie. Oni tylko nas tak straszą" – przekonywał mnie mój przyszły mąż. A ja mu wierzyłam.


Kiedy zawyły syreny i zaczęły spadać bomby, sierdziłam sama w pustym mieszkaniu (Eyal został z dnia na dzień powołany do wojska i nie mógł nie pójść), w pustym budynku (większość mieszkańców najbardziej zagrożonego Gusz Danu wyjechała z miasta), z maską gazową na twarzy. Modląc się i płacząc obiecałam sobie, że kiedy się to wszystko skończy wyjadę. Nie będę mieszkała w szalonym Izraelu, w którym wojny zdarzają się regularnie i mówi się o nich jak o prognozie pogody na najbliższe lato. Mój mąż, jeśli chce, niech zamieszka ze mną w Polsce…


Tak miało być. Życie było jednak silniejsze ode mnie.


 


Kilkakrotnie podczas moich 20 lat w Izraelu zastanawiałam się czy nie uciec. Najgorzej było chyba wtedy, kiedy terroryści za obiekt ataku wybrali izraelskie autobusy. Ja jeździłam nimi codziennie do pracy. Wsiadając robiłam rachunek sumienia i żałowałam za grzechy, wychodząc zaś dziękowałam za życie.


- Dlaczego nie wyjeżdżacie z Izraela? - dopytywała się moja rodzina. -  Przecież tam jest wojna – dodawali rozsądnie, a ja, mój mąż i moje dzieci przyznawaliśmy im rację. Mimo to pozostaliśmy. Dlaczego? Nie z wielkiego patriotyzmu – przynajmniej nie ja - tylko z przyzwyczajenia, z poczucia solidarności i banalnych faktów - nasze życie: dom, praca, szkoła, ulubiona restauracja, drzewo, pod którym lubię siadać i moim przyjaciele byli w Izraelu. Jak mogliśmy ich zostawić? Poza tym byliśmy optymistami. Wierzylimy w pokój, w zmianę na lepsze, w rozsądek i nawet był taki czas, kadencji Icchaka Rabina, kiedy zaczęliśmy wierzyć politykom…


 


Codziennie żyję iluzją uporządkowanej rzeczywistości. Posyłam dzieci do szkoły, chodzę do restauracji, spaceruję z psem, czytam książki i piszę blogi o błahostkach. Wczoraj wieczorem wzruszyłam się w teatrze przemijaniem i artystyczną śmiercią. Dzisiaj rano śmierć niewinnych ludzi stała się rzeczywistością kraju, w którym żyję, mimo, że oglądnęłam ją w telewizji.


Czy ja jestem za nią odpowiedzialna? Czy nadal mogę mieć nadzieję na pokój, kiedy w odpowiedzi na apel, Hanin Zoabi (przebywającej na statku członkini parlamentu izraelskiego): "Żołnierze Marynarki Wojennej Izraela. Mamy zabitych i rannych w stanie krytycznym. Nie strzelajcie do nas. Pomóżcie nam. Jesteśmy cywilami" – armia kraju, którym mieszkam kontynuowała atak?


 


Co mam zrobić? Jak zaprotestować?  Jak zmienić rzeczywistość, w której przyszło mi żyć, bym ja i moje dzieci nie musiały czuć się zawstydzone tym, że są Izraelczykami?


Czy można przerwać błędne koło nienawiści i przemocy? Opamiętać się zanim będzie za późno? Czuję się bezsilna, ale czy naprawdę taka jestem?


 

 

16 comments:

  1. ~Mama Michaliny GdyniaMay 31, 2010 at 7:43 AM

    Dla dobra dzieci mam nadzieje że tak.

    ReplyDelete
  2. ~ana z www.zmaroka.blogspot.comMay 31, 2010 at 7:45 AM

    Nikt, spośród obserwatorów "z zewnątrz" nie wie "kiedy" i "czy w ogóle" będzie pokój w Ziemi Świętej.. :(Czy wśród Izraelczyków z którymi się stykasz ktoś jeszcze w to wierzy? Co ludzie na ten temat sądzą?

    ReplyDelete
  3. DZIWNY KRAJ, Twój syn nie jest godny być obywatelem Izraela ale ma obowiązek być mięsem armatnim.

    ReplyDelete
  4. Czy masz prawo powrotu do kraju? Czy nadal Twoją jedyną ojczyzną jest Izrael?Kraj odmienny od naszego pod wieloma względami, bardziej niebezpieczny...Pytasz- co robić? a, czy kobieta może cokolwiek zmienić? Nie znam tamtejszego statutu. Pewnie niewiele...Pozdrawiam cieplutko.

    ReplyDelete
  5. nie wracaj... to już nie ten sam kraj... chociaż nadal rządzony pod dyktando izraela to jednak para "adidasów" firmy nike nie zrobi na nikim już wrażenia. pozdro .... a własnie... na onecie nie ma wzmianki o tym ataku...

    ReplyDelete
  6. Z kontekstu wynika , że Gojka jest obywatelką Polski(syn jest obywatelem Polski), więc powrócić może.Tylko po 20 latach kiedy mieszkania w Izraelu , pracy , przyjaciół to rozumiem , że jest szalenie trudno.Nawet gdy grozi niebezpieczeństwo.A poza tym wyjechała w zupełnie innej sytuacji politycznej w Polsce , a teraz jest inaczej.Myślę , że Gojka o tym wie skoro ma tutaj rodzinę

    ReplyDelete
  7. Tej nienawiści nie da się przerwać, będzie ona trwać do wyznaczonego czasu a narody będą nienawidziły IZRAEL ze względu na jego BOGA.Dziwne, że o tym nie wiesz.

    ReplyDelete
  8. http://youtube.com/watch?v=gYjkLUcbJWoZobaczcie sami kto zaatakował kogo.

    ReplyDelete
  9. Izrael i jego kultura zawsze mnie fascynowały. Nie ukrywam, że chciałabym kiedyś odwiedzić ten kraj. Z perspektywy osoby, żyjącej w spokojnej Polsce: świadomość zagrożenia, obecność na ulicach uzbrojonych żołnierzy, są czymś "abstrakcyjnym". Czy można do tego przywyknąć? Przecież życie z Izraelu toczy się normalnie...

    ReplyDelete
  10. Ja i mój syn mamy już podwójne obywatelstwo. Nadal jednak czuję się Polką zamieszkałą w Izraelu.Serdecznie pozdrawiam

    ReplyDelete
  11. Doskonale rozumiem twoje obawy. Raz jeden, wiele lat temu, kiedy byłam w Izraelu z wizytą u przyjaciół i jechałam spokojnie autobusem coś zaczęło się dziać. Pamiętam, że wszyscy zaczęli panikować, gdzieś ponad głowami usłyszałam jakiś świst... Do dzisiaj mawiam żartobliwie, że o mało Arabowie nie zdmuchnęli mi czapki z głowy. Ale taka jest prawda, życie w Izraelu obarczone jest wielkim ryzykiem - dzień po dniu, dlatego tym większe słowa uznania, że żyjesz tam już tak długo. To wymaga sporo samozaparcia, zaufania do bliskich, chyba też nadziei, że w końcu wszystko się jakoś ułoży. Rozumiem też - tak często powtarzane przez ciebie - że jako gojka to czy tamto... Ja chociaż mam pochodzenie żydowskie, teoretycznie też byłabym w tej samej co ty sytuacji, bo moja matka Żydówką nie była. Pape wychowywał się w przeświadczeniu, że jest czystym Polakiem... Takie były czasy, końcówka wojny. Gdyby dziadkowie nie zmienili tożsamości, kto wie czy nie podzieliliby losu 3/4 naszej rodziny... Ale coś za coś.Ja również śledzę doniesienia w TV i drżę o Izrael. Chociaż nigdy tam nie zamieszkam, bo nie mam tyle odwagi, co ty - a jesteś odważna, jesteś - kraj ten jest najdroższym memu sercu skarbem. Myślę o nim każdego dnia, gdy się budzę i kiedy zasypiam. Wiem jednak, że Izrael poradzi sobie z każdym wrogiem. Każdym. Jak trzeba będzie spali cały świat, ale nie da skrzywdzić swoich dzieci... Więc nie bój się o swojego synka. Czuwa nad nim szczęśliwa gwiazda ;]Ps: Wiem jak to zabrzmi, ale nie żal mi tych z konwoju... Byli ostrzegani i zlekceważyli obowiązujące w Izraelu prawo. To ich wina, nie wojska izraelskiego.Pozdrawiam serdecznie :)

    ReplyDelete
  12. Ciekawe podobienstwo losu. Od 23 lat zyje w tej samej rzeczywistosci widzianej od meskiej strony.Podziwiam Twoje zdolnosci publicystyczne (trafilem na blog przypadkowo w ONET). Nie ze wszystkimi wnioskami koncowymi sie zgadzam.Nie zawsze mamy wplyw na wir wydarzen.Przyjemnie bedzie dalej czytac Twoj blog.

    ReplyDelete
  13. Co Ty piszesz??!! rządzony pod dyktando Izraela? Jaki kraj?!

    ReplyDelete
  14. "Wszystko będzie dobrze" - mówiła moja babcia i "Nie zawsze tak będzie" - mówił mój znajomy ksiądz. I jego wypowiedź postaram się teraz przytoczyć.
    "Pewien mężczyzna bardzo źle się czuł w swoim domu. Nie miał już prawie żadnych relacji ze swoją żoną, jego córka chodziła swoimi ścieżkami z wiecznymi pretensjami do niego, za nic. Syn natomiast traktował dom jak hotel, żyjąc z dnia na dzień, bez jakichś wyraźnych zainteresowań. Nie mogąc znieść powyższego, wybrał się ów mężczyzna do kościoła na rozmowę z księdzem. Po wysłuchaniu biedaczyny ksiądz zaproponował mu napisanie na kartce dużymi literami zdanie: "NIE ZAWSZE TAK BĘDZIE!" i polecił zawiesić tę kartkę w najbardziej widocznym miejscu, choćby na lodówce. Mężczyzna zrobił wszystko tak, jak mu było powiedziane. Za jakiś czas biegnie ów mężczyzna do kościoła do księdza cały w skowronkach i rzecze: "księże, niech ksiądz słucha. Wszystko u mnie się pozmieniało. Moje małżeństwo odżyło, mam wspaniały kontakt z córką, a z synem, proszę księdza, razem chodzimy na ryby, na mecze... mamy te same zainteresowania... Jest cudownie! Proszę księdza, ja zdejmę już tę kartkę." A co ksiądz na to? "Dobry człowieku, niech kartka jeszcze powisi."
    Pani Elu, NIE ZAWSZE TAK BĘDZIE! WSZYSTKO BĘDZIE DOBRZE!

    ReplyDelete
  15. Żyd to Człowiek wyklęty przez Ludzi
    Religią bowiem szczuje się Ludzi….!
    Każda z nich, Ludzi na Żydów judzi..
    Tysiące lat im nieszczęścia budząc.
    Dla najmądrzejszych na Ziemi Ludzi

    Żyd to kwintesencja naszej Ewolucji..

    ReplyDelete
  16. Myślę Elżbieto, Anno że, powinnaś się cieszyć że masz Syna, który w każdej chwili stanie do obrony przed wrogiem Ludzi Izraela. Ciebie i męża także.. Na pewno ma swoją broń wydaną mu przez Armię Izraela w domu rodzinnym, który jest dla niego ostoją Miłości i prawości. Niepotrzebnie masz moim zdaniem zawirowania moralne nad tym, że Ci wrogowie giną nie przestrzegając PRAWA Izraela... Powoli Ci to spowszednieje jak każdemu mieszkańcowi Izraela. Bo życie masz tylko jedno i musisz chcąc żyć jak najdłużej go chronić. Żyjecie tam na froncie stałej walki ideologicznej na styku dwóch religii i nic na to nie możesz poradzić jak tylko wyjechać. Czyli się poddać. Żydzi całe wieki byli wyganiani ze swoich domów, siedzib i miast w których zamieszkali, byli z tego powodu że są Żydami, gromieni, szkalowani, mordowani i paleni. Wszystko to złe prokurowali im rzekomi chrześcijanie a w dzisiejszym czasie ISLAM i jego zawiadowcy...Jak długo chcecie uciekać i dokąd Elżbieto, Anno ? Sama widzisz że stoicie wszyscy Izraelczycy pod ścianą.. Kwestia tylko tego, jak być Człowiekiem, podczas obrony swego kraju, rodzin i miejsca do życia... To trudne jak dochodzi do eskalacji nienawiści... Pozdrawiam przy okazji Panią,Syna i męża. Al.

    ReplyDelete

Note: Only a member of this blog may post a comment.

Szukaj w Blogu

-----------------------------------------


----------------------------------------

Back to Top