Miałam być purpurowo złota… z koroną włosów rozświetlającą twarz.
Jestem jak popiół, z którego nie odrodził się żar-ptak… brunatno-nijaka… Już lepiej by było gdybym pozostała platynowo- lodowa-przeźroczysta…
Potrzebowałam jednak koloru. No, więc go mam. Dokładnie taki, jaki powstaje przez pomyłkę, lub z zaniedbania, po zmieszaniu ze sobą kilku farbek razem – nieokreślono-brudny, "oryginalny" – jak powiedziałby ktoś, kto lubi eufemizmy i nie chce zrobić mi przykrości.
Twarz w ramce takich włosów szarzeje, oczy smutnieją i nawet ich niebieski kolor zdaje się być przykryty warstewką szarej mgły. Odbicie w lustrze starzeje się i przygasła jakby nie miało więcej ochoty na bawienie się w pozorowanie urody.
Nie wiem czy czekać aż z czasem kolor wypłucze się, zmieni na jakiś nieprzewidziany inny, nowy czy może od razu go zmienić? Tylko, na jaki? I czy wyjdzie dokładnie taki, jaki chcę? Komu zaufać, i czy tym razem nie będzie błędem? Czy mogę go przewidzieć? Czy spodobam się wtedy sobie? Jak odbiorą mnie inni i czy w ogóle ważne jest, co oni sobie pomyślą?
W życiu z szatynki zmieniłam się w kasztanowo-rudą, mahoniową, miedzianą, blond – we wszystkich odcieniach - a nawet w brunetkę.
Nie pamiętam dokładnie, jaki odcień miały moje dziewicze włosy przed pierwszym dotknięciem farby. Zawsze wydawało mi się, że nie pasują do mnie, mimo, że dziś, patrząc na swoje stare zdjęcia widzę harmonię barw nienaruszoną przez żaden element.
Może, dlatego, że fotografie są czarno-białe?
A moze pokaz nam swoje zdjecie i pozwol nam ocenic kolor Twoich wlosow? Moze nawet dwa zdiecia: "przed" i "po"? Bo Twoj opis nowego koloru bardzo intryguje. Mysle, ze wygladasz w nim przeslicznie.
ReplyDeleteCały problem w tym, że musimy czuć się dobrze z samymi sobą i wydawać się sobie atrakcyjnymi. Często ma to mało wspólnego z tym jak widzą nas inni. Poza tym, włosy były dla mnie tylko symptomem wątpliwości wobec siebie, swojej kobiecości, zmian którym ulegam i w ogóle życia. Zdjęcia zaś, pokazałyby tylko namiastkę problemu... Usłyszałam od kogoś zdanie: "Nie ważne czy podobamy się wszystkim. Ważne podobać się tym, na którym nam zależy." Pozdrawiam
ReplyDeleteMiedzianobrązowofioletowy- to jest to, co w chwili obecnej mam na głowie. I jeszcze przez jakiś czas pozostanę dla świata miedzianobrązowofioletowa... (długie włosy gorzej znoszą częste zmiany koloru)...Póki co, ratuje mnie makijaż... Czasem spoglądam w lustro i myślę sobie: nie jest tak źle :)
ReplyDeleteIdac po ulicach razem calkiem niezle moglybysmy straszyc... Trzymaj sie
ReplyDeleteBądz sobą ... nieważna otoczka i to co widza inni... madry zrozumie, głupi sie bedzie dziwił. Uzyte kolory do barwienia zawsze zmieniaja wyglad czlowieka, ale czy zmieniaja do końca ... i czy warto się zmieniać? Ty już odpowiedziałaś sobie na to pytanie. Pisz tak jak kiedyś o wszystkim. I dodam jeszcze... nawet w tym ochydnym kolorze po... jestes piekna, nie liczy sie piekno zewnetrzne a piekno wewnatrz, jakie ma w sobie człowieka. Pozdrawiam w ciepło...
ReplyDelete