Lecąc z Izraelado Brazylii na rodzinne wakacje ścigać się będziemy z nocą. Dopiero przy końcu lotuciemność rozjaśni się i zobaczymy spektakularne podobno wybrzeża Brazylii.
Od 20 latmarzyłam o tej podróży, od chwili, kiedy usłyszałam pierwszą opowieść oegzotycznym Rio de Janeiro gdzie urodziła się matka mojego męża, córkamiejscowego rabina żydowskiego.
W podróżybędziemy prawie całą dobę: najpierw czeka nas 15 godzinny przelot z Tel Awiwudo San Paulo, potem 4 godzinna przerwa w oczekiwaniu na przelot do Rio de Janeiroi jeszcze godzinny lot…
Mojej teściowejta sama droga zajęła kiedyś 3 miesiące rejsu. Niby, więc powinnam byćzadowolona, ale kiedy przypomnę sobie ostatni długodystansowy lot, dwa latatemu, do Los Angeles (15 godzin) i samolotowe siedzenia gęsto usadzone jedno zadrugim, bez dostatecznego miejsca na moje dość długie nogi – jak by nie było170cm wzrostu - które jednak nie mogą konkurować z tymi mojego męża (185cm), ate, z kolei, z koszykarskimi nogami mojego syna (194cm) – marzy mi się byciefiligranową Japoneczką.
Och, Metuka toma dobrze ze swoimi 128 centymetrami, które koniecznie chce jak szybciejprzebić i wspiąć się w górę.
Mój mąż. Geniusz orientacji i idealnie
zapakowanych toreb podróżnych. Szatan na jezdni.
Z nim czuję się bezpieczna w każdym miejscu
Biorąc dodatkowopod uwagę fakt, że podczas zwiedzania Brazylii zamówiony mamy lot do wodospadówIguazu zajmujący dodatkowe ok.2 godzin, przelot z Rio do New Yorku - 10 godzini z New Yorku z powrotem do Tel Awiwu – następne 10 godzin – nie mogę nie zadaćsobie pytania: jak ja przeżyję te loty? Czy znów piekielnie boleć mnie będąuszy, a ból głowy rozsadzać czaszkę? Czy spuchną mi nogi, ścierpną palce, akolana siedzącego za moim fotelem podróżnego wywiercą mi dwa pamiątkowe dołki wplecach? Czy uda mi się zasnąć – chociażby na chwilkę w samolocie, a potem jużpo przyjeździe? Czy może będę, jak mam to w swoim zwyczaju, z podekscytowaniasnuć się przez pierwsze trzy dni jak zombie bez snu?
Jak będzie sięczuła w podróży Metuka? Pewnie zaśnie z nogami na swoim tacie i z głową namoich udach. Będę się w nią wpatrywała jak śpi… W czasie snu wygląda jakby byłajeszcze zupełnie malutkim dzieckiem, a nie tą dziewczynką, która naśladująckoleżanki, domaga się dwuczęściowego kostiumu do pływania i nie lubi jużksiężniczek z bajek.
Długi lotsamolotem, (oczywiście w klasie turystycznej) kojarzy mi się z porodem. Wiem,że będzie bolało, będę za razem oszołomiona, rozemocjonowana, ale i szczęśliwa,a na koniec zapomnę o bólu i pozostawię w pamięci tylko to, co najlepsze i otym spróbuję Wam napisać po powrocie.
Moi Drodzy, wczasie miesięcznego urlopu oprócz nowych tekstów (już przygotowanych dopublikacji) "odgrzewać" będę czasami stare posty - pogodne i chybadowcipne, których część z Was nie zna, a część może będzie miała ochotęprzypomnieć sobie?
Życzę wszystkimczytelnikom udanego, zdrowego urlopu i wielu nowych wrażeń!
szczesliwej podrozy Elu!Czekam na nowe teksty.I juz sie nie moge doczekac tak wogole :)PozdrawiamD>
ReplyDeleteŻyczę wspaniałych wakacji :) niezapomnianych przeżyć i cudownej atmosfery, która sprawia, że potem, po powrocie do domu tęsknimy za odwiedzonymi miejscami. To ja pytałam kilka tygodni temu, o to, czy w Izraelu jest bezpiecznie, Przepraszam :( jak głupio się z tym czuję..... W Tel Avivie czułam się wspaniale, a Jerozolima na zawsze pozostanie dla mnie magiczna. Muszę kiedyś wrócić do Izraela. Pozdrawiam z chłodnej Polski. Katarzyna
ReplyDeleteŻyczę wspaniałych wakacji :) niezapomnianych przeżyć i cudownej atmosfery, która sprawia, że potem, po powrocie do domu tęsknimy za odwiedzonymi miejscami. To ja pytałam kilka tygodni temu, o to, czy w Izraelu jest bezpiecznie, Przepraszam :( jak głupio się z tym czuję..... W Tel Avivie czułam się wspaniale, a Jerozolima na zawsze pozostanie dla mnie magiczna. Muszę kiedyś wrócić do Izraela. Pozdrawiam z chłodnej Polski. Katarzyna
ReplyDeletenie martw się... to nie Twój samolot... nie zgub się w buszu... jakby co, to weź GPS-a z mapami w kierunku Rio :)
ReplyDeleteja też czytam wszystko i czekam co to będzie po powrocie z rodzinnej podroży.A w Wiśniczu też pięknie tylko pada i pada ale ma przestac.Ale przystojny mężulek i wielki jest.Tylko pogratulowac wyboru.Nie wszystkim jest tak dobrze.Pewnie los rekompensuje młode lata.I niech już tak zawsze będzie.No i szczęśliwej podróży i samych miłych wrażeń życzy Maciuś
ReplyDeleteMiłych wakacji, wypoczynku oderwania się od wszystkiego! Brazylia jest rewelacyjna a wodospady Iguazu niezapomniane! Już zazdroszczę - chętnie jeszcze raz bym to zobaczył. :)
ReplyDeleteHej, pamiętam pytanie..:))) Nie było w nim niczego głupiego, wręcz odwrotnie. W Izraelu faktycznie może być niebezpiecznie w jednym miejscu, a w drugim zupełnie sielankowo.Pamiętam jak to było z Akko, które przez wiele lat było przyjaźnie nastawione do Izraelczyków i spokojne aż do jednego zdarzenia, zupełnie przypadkowego (głośnej muzyki słuchanej przez arabską młodzież w czasie Sądnego Dnia), które doprowadziło do wielotygodniowych, ostrych demonstracji, starć z policją i czasowego bojkotu miasta przez Izraelczyków. W tym okresie miałam znajomych z Polski, którzy koniecznie chcieli odwiedzić miasto. Pojechaliśmy i źle tam czuliśmy się, bo nie byliśmy pewni czy faktycznie jesteśmy tam bezpieczni. Poza tym ulice były dość pustawe i na każdym rogu kręcili się policjanci...Cisze się, że podobało Ci się w Izraelu :)))Dzisiaj znów bez problemu wałęsam się po mieście krzyżowców w Akko, na arabskim rynku jem knafe i czuję się mile widziana.
ReplyDeleteDziekuję i pozdrawiamP.SNie wszystko jest takie różowe...
ReplyDeleteDziekuję i pozdrawiamP.SNie wszystko jest takie różowe...
ReplyDeleteDziekuję! Nad wodospadem znaleźliśmy hotel po stronie argentyńskiej (o wiele tańszej od brazylijskiej), położony na terenie rezerwatu (parku). Mam nadzieję, że to dobra decyzja...Pozdrawiam
ReplyDeleteNajbliższy tekst o Jabłku Sodomy zostanie opublikowany 7.7.11Pozdrawiam:)))
ReplyDeletelatanie jest fajne, nie wyrzekaj:)miłego urlopuściskam
ReplyDelete