Na poranka przywitanie
pigułki na życie podaj mi kochany
ze szklanką zimnej wody,
te, które sam łykasz,
kiedy w pustym domu
oswajasz godziny samotnością otępiałe.
Pochyl się nade mną,
rozchyl krtań oddechem,
powiedz: ”nie bój się kochana,
lekarstwa nie bolą,
jeśli się o nich nie zapomni
porą złudzeń nieupilnowanych
przemykających pomiędzy nami
w życiu na niby czy też zamiast"
Pigułki doskonałe są na życie
nabrzmiałe wiekiem,
samotność i miłość odtrąconą.
Lekkie, strawne, niekaloryczne,
bezkonfliktowe i bezbólowe.
Ogłuszają lęk i skomlenie duszy,
mylą palce splatające pętlę.
Nie zabarwiają wody na purpurowo.
Dzięki nim nie skoczysz w dół
w mglistość obłoków,
nie zatęsknisz do ciepła ulotnego.
Nie kosztują wiele - czas przeczekany
do wieczornej infuzji alkoholu
w towarzystwie cieni
kładących się na spoczynek
w śnie targanym niepokojem
o receptę na dwudziestoczterogodzinne
oswojenie się z niedosytem i niepokojem.
Pigułki na życie podaj mi kochany
ze szklanką zimnej wody.
0 comments:
Post a Comment
Note: Only a member of this blog may post a comment.