Scenki z życia: Romans

Monday, April 29, 2013

Nie zdążyłam zamknąć wejściowych drzwi, kiedy moja córka przywarła do mnie całym ciałem obejmując mnie histerycznie. Była bardzo wzruszona.


- Co się stało? – przeraziłam się gwałtowności jej reakcji. W mojej głowie momentalnie pojawiły się dziesiątki najgorszych scen, jakie mogły przytrafić się dziesięciolatce w szkole i po niej.



- To mój najszczęśliwszy dzień w życiu” – oświadczyła ku mojemu zdumieniu Metuka, po czym zaprzeczyła sama sobie - nie, drugi, najszczęśliwszy dzień. Pierwszy był, kiedy wyszłam z twojego brzuszka” (moja córeczka sprytnie ukradła moją wersję najszczęśliwszego dnia i przywłaszczyła ją sobie).


Po krótkim namyśle sprostowała swoją wypowiedź :


-  Trzeci najszczęśliwszy dzień, bo drugi był, kiedy dostałam Lunę (suczkę).


- Co się stało? – nadal nie rozumiałam.


 - Amit (najprzystojniejszy chłopak w jej klasie, świetny piłkarz) zaproponował mi, abym była jego dziewczyną, a ja się zgodziłam!” – oświadczyła prawie płacząc z emocji. - To mój najszczęśliwszy dzień w życiu!”...” trzeci, najszczęśliwszy dzień w życiu!”


- To znaczy, że jesteście teraz parą? – spytałam się podejrzliwie.


- Jak to co? – w głosie Metuki usłyszałam nutę rozbawienia i pobłażliwości (taka „duża” matka i nadal nie wie co to znaczy być parą?)  – On mnie kocha i ja go kocham – oświadczyła pewnym głosem moja.


- A co to znaczy „kocha”? – nie dawałam za wygrana i przynudzałam.


- Jak to co? – Metuka znów przesadnie głośno westchnęła - kiedy gonimy się na podwórku i okazuje się, że zapomniałam czegoś w klasie, proszę Amita by mi przyniósł”.


- A całujecie się? – spytałam lekko zatrwożona.


- Żartujesz? – moja córka odsunęła się ode mnie z dezaprobatą. – „To ichsa-pichsa”! (onomatopeja, w języku izraelskich dzieci oznaczająca odrazę,  "be", "ble", "fe")– odpowiedziała robiąc przy tym bardzo zdegustowana minę.


- To co będziecie razem robić? – spytałam.


- Jak to co? – Metuka po raz kolejny przesadnie głośno westchnęła (no cóż, ma mało rozgarniętą matkę) – na przykład w Lag ba’Omer (Święto Ognia), kiedy mamy wolne w szkole, ja, Amit, Ram i Libi („oni są razem” - poinformowała mnie kumotersko) idziemy do kina i na sushi.


- To znaczy, że i Libi ma chłopaka? – ucieszyłam się, że moja córka rozwija się jednak w normalnym tempie.


- Ma, bo Ram kocha się we mnie, ale ja jestem już zajęta, a że Libi jest moją najlepszą przyjaciółką, a Ram, najlepszym przyjacielem Amita, to wszystko bardzo pasuje (oj, wa, woj, pomyślałam, nie dość, że moja malutka córeczka ma chłopaka w wieku niecałych dziesięciu lat, to od razu wchodzi w trójkąty czy nawet czworokąty).


- Na jaki film idziecie? – Metuka popatrzyła na mnie z politowaniem. – „Delhi Safari”, świetny, animowany film. - 3D!!! – dodała z dumą.


Zdjęcie  Metuki - Kaśka Sikora



11 comments:

  1. Hahaha... genialne ;)

    ReplyDelete
  2. Piękne rozbrajające czułe i wzruszające.
    Dla Twojej córci: niech ciepło w sercu pozostanie i te młode listeczki zauroczeń dziecięcych, niech się zamienią w czułość i w wieloletnią przyjaźń.
    Serdecznie pozdrawiam.

    ReplyDelete
  3. Hej, Elu! Tekst prześwietny, a Kim cudna. Co to znaczy "ichsapichsa"? Słownik podaje, że to z indonezyjskiego, ale nie podaje polskiego odpowiednika. Pozdrawiam serdecznie:)

    ReplyDelete
  4. „Ichsapichsa”, to "beeee" albo "eeee" (ze skrzywieniem buzi)!!!!:)
    Pozdrawiam

    ReplyDelete
  5. No i masz małą kobietkę....

    ReplyDelete
  6. o a co kryje się w źródłosłowie Metuka ...?

    ReplyDelete
  7. Uśmiałam się - świetny tekst.

    ReplyDelete
  8. Dzień dobry! Trafiłem na Pani stronę po tym, jak zadałem sobie nieco trudu w znalezieniu w internecie odpowiedzi na postawione przez siebie pytanie: czy można zaprzyjaźnić się z Żydem? Pomysł irracjonalny. Jednak chyba nie do końca, ponieważ Pani tekst, w moim odbiorze reportażystki, sprawozdawcy konkretnych zdarzeń z bezpośredniej obserwacji z Pani życia w Izraelu bardzo mnie zainteresował. Zatem, by lepiej odnaleźć się w Izraelu- Pani rzeczywistości, przenoszę się w przeszłość do Pani tekstów z marca 2010. Po moim powrocie do teraźniejszości, odezwę się. Mam prośbę, niech Pani nie przestaje pisać! Pozdrawiam. Robert J.M.

    ReplyDelete
  9. Nie chcę Pani zawracać głowy, jednak proszę o wyjaśnienie wyrażenia: "oj, wa, woj". Będę wdzięczny. Robert J.M.

    ReplyDelete
  10. "Oj, wa, woj", to po polsku: "ojej! albo "oj"!, "olaboga" czy też "o rety"!

    ReplyDelete

Note: Only a member of this blog may post a comment.

Szukaj w Blogu

-----------------------------------------


----------------------------------------

Back to Top