Skąd bierze się we współczesnej Polsce niesłabnące zainteresowanie Żydami? Czyżby wynikało ono z nostalgii za wielokulturową, różnorodną etnicznie i wielonarodowościową Polską, a może jest dowodem na pozytywną zmianą stosunku do Żydów? Czy rzeczywiście Polacy czekają na powrót Żydów do Polski i gotowi są podpisać się pod hasłem „Tęsknię za Tobą Żydzie” (moja znajoma, Żydówka z Wrocławia, wolałaby aby w Polsce tęskniono za „Mirką” - a nie za „Żydówką”)?
Podczas gdy niektórzy Polacy usiłują za wszelką cenę odnaleźć swoje żydowskie korzenie, niektórzy polscy Żydzi nieufnie podchodząc do "mody na Żydów" nadal świadomie je ukrywają. Zwykle są to, ci, którzy sami lub ich rodzice, dziadkowie przeżyli Zagładę „po aryjskiej stronie” i nie przestali do dzisiaj używać swej fikcyjnej tożsamości, płacąc za to wysoką cenę. Czytelniczka mojej książki, „Izrael oswojony”, zgodziła się podzielić ukrywaną od lat historią żydowskości swej rodziny.
Michalina Hofman
„Wymyśliłam imię i nazwisko: Michalina Hofman. Nie wszystkie fakty opisałam, żeby się nie zdekonspirować - paranoja?
Z najbliższej rodziny moich rodziców po Szoah nikt nie pozostał przy życiu. To nieliczne rodzeństwo, któremu udało się przeżyć, zmarło już w latach powojennych. Są ich nieliczne dzieci nieprzyznające się do pochodzenia. Z dalszej rodziny rodziców nie żyje nikt, o kim wiedziałabym. Jednak z pewnością żyją potomkowie tych, którzy przed wojną wyemigrowali z Polski (obecnie trzecie, czwarte pokolenie). Próbuję coś ustalić, jednak jak pisałam: to prawie niemożliwe do zrealizowania. To są tak małe fragmenciki czegoś, co jest niepewne, tylko domysłem, jakąś informacją listowną sprzed kilkudziesięciu lat…. Bez przyszłości. Mnie najbardziej interesowałoby życie moich rodziców i ich rodzin przed wojną, ich młodość, ale cóż… To były wielkie rodziny, ocalały jednostki. Rodzina matki, z Izraela, z Tel Awiwu, nawiązała z nami kontakt, korespondowali. W 1968 r. (wypadki marcowe), na skutek „nacisków” mama przestraszyła się i napisała im, żeby na razie przerwali korespondencję. Kontakt się urwał. To był mamy kuzyn. Koperta z adresem oczywiście zniknęła.
Moi rodzice nigdy nie powiedzieli mi wprost o tym, że jesteśmy pochodzenia żydowskiego, a wręcz przeciwnie – kiedy byłam dzieckiem, na moje pytanie odpowiedzieli, że z Żydami nie mamy nic wspólnego. W późniejszych latach ten temat pozostał w sferze niedomówień. Nie mówili w ogóle słowa "Żyd". Nie poruszali takich tematów. A w sytuacjach koniecznych mówili wymijająco. Rodzeństwo wie o pochodzeniu – wszystko u nich odbyło się tak jak ze mną.
Mąż również zdaje sobie sprawę, powiedziałam mu przed ślubem, nie zrobiło to jednak na nim nigdy żadnego wrażenia. Mnie się wydaje, że i tak wiedział. W małżeństwie moje pochodzenie nie stanowiło problemu, ponieważ w codziennym życiu, w pracy zawodowej itd. nie wpływało na nic. Kiedyś, gdy płakałam na jakimś filmie ze scenami z Oświęcimia – mąż przytulał mnie.
Moje dzieci, mimo moich nieśmiałych prób porozmawiania z nimi, nie wykazują zainteresowania problemem, UNIKAJĄ tematu. Syn kiedyś powiedział do mnie: "mamo, to jest dla ciebie jakiś problem"? i dodał: „nie należy się wstydzić pochodzenia”. Jedynie córka, jeszcze w szkole podstawowej, zapytała mnie jeden jedyny raz: "czy Żydzi to też Polacy"? Unikała jednak dalszej rozmowy. Moje dzieci są Polakami, ale chciałabym, aby miały poczucie swoich żydowskich korzeni. Może kiedyś, w przyszłości, tak jak ja, sięgną do nielicznych dokumentów, listów…i zaczną dociekać?”.
Tajemnica rodzinna
Pytałaś się „Jak czuje się ktoś podobny do mnie, komu brakują podstawowe elementy do budowy własnej tożsamości”? Czy ktoś, kto może wymienić swoich dziadków, babcie, ciotki, wujków do któregoś pokolenia wstecz jest w stanie zrozumieć, co czuje człowiek, który nie może określić swojej tożsamości, m.in. dlatego, że członków swojej rodziny – i to jedynie najbliższej - może policzyć co najwyżej na palcach jednej ręki? Czy może zrozumieć, co czuje osoba, której rodzice, w imię dziwnie pojętego bezpieczeństwa odebrali tożsamość? Taką właśnie osobą jestem ja. Z jednej strony kocham Polskę, bo tak mnie wychowano. Bo to mój dom, z którym czuję silną więź nie do opisania. Z drugiej strony, po doświadczeniach, nie mogę do końca określić swojej tożsamości. Jak pogodzić takie ambiwalentne odczucia? Kiedy się TO u mnie zaczęło? Przecież nie urodziłam się ani nie żyłam w latach okupacji! Może wówczas, gdy jako sześcioletnia dziewczynka usłyszałam od koleżanki na podwórku, że jestem Żydówką. Nic mi to słowo nie mówiło. Ojciec i matka - ludzie mieszkający w dużym mieście, wykształceni, inteligentni, tolerancyjni dla inności - tak starannie zatarli swoją przeszłość, że niejeden świadek koronny mógłby im tego pozazdrościć: zmiana imion ich rodziców, wyzbycie się wszelkich rodzinnych tradycji, otoczenie tajemnicą swego życia przed wojną… Teraz wiem, że był to skutek traumy związanej z potwornościami, jakie przeżyli w latach okupacji. Wiem to – lecz nie od nich. Ileż oni musieli włożyć wysiłku, aby w naszym domu nigdy nie pojawiało się w rozmowach słowo Żyd!
Czy jesteśmy Żydami?
A może jednak TO zaczęło się wówczas, gdy zapytałam rodziców dlaczego dzieci w klasie, gdy przyszłam na lekcje religii, mówiły, że Żydzi na religię nie chodzą i czy my jesteśmy Żydami? W odpowiedzi usłyszałam od rodziców, że absolutnie nie, że nic z nimi nie mamy wspólnego. Jednak już zakodowałam słowo Żyd jako złe. Słowo, które, gdy je słyszałam, kazało mi się mieć się na baczności. Kiedy natomiast TO się ugruntowało? Może na koloniach letnich w piątej klasie? Jedna z dziewczynek poinformowała mnie i koleżanki, że jestem Żydówką i lepiej nie trzymać się ze mną (skąd wiedziała?!) Od tej chwili, przy braku kompletnej reakcji wychowawczyni, byłam izolowana od grupy. Nie do końca rozumiałam o co chodzi, oprócz tego, że jestem czymś złym, ale urósł we mnie bunt i niespotykana nienawiść do koleżanek. Nie powiedziałam o tym rodzicom. Już istniała bariera mówienia O TYM, bariera, która będzie ciągnęła się przez całe życie. Teraz porównuję to do bariery i strachu przed mówieniem o doznanej krzywdzie, jakie czuje molestowane dziecko. W szkole podstawowej i średniej raczej nie byłam wyalienowana z klasy czy z grupy, ale wiedziałam, że zawsze muszę mieć się na baczności, że zawsze mogę słowo Żyd usłyszeć i niestety, gdy je słyszałam, nawet jeśli akurat nie było pod moim adresem, miałam ochotę zapaść się pod ziemię. Na szczęście, ogólnie rzecz biorąc, byłam lubiana i drobne lub większe incydenty, podobne do opisanych wyżej, umiałam jakoś przetrwać. Rodziło się we mnie poczucie potwornej bezradności: jeśli jesteśmy Żydami, to co ja mam z tym czymś złym zrobić? Kiedyś rodzice zostawili mnie i rodzeństwo na dwa dni u sąsiadów. Tam dowiedziałam się, że obozy koncentracyjne budowali Żydzi i że Żydzi mordowali Polaków. W wieku 10 lat miałam jeszcze niezbyt rozległą wiedzę o drugiej wojnie światowej, obozach koncentracyjnych, a żadnej o Holokauście. Ale ku zgorszeniu tych ludzi zaprotestowałam. Nie wiem, skąd wiedziałam, że tak właśnie powinnam postąpić. Kiedyś natknęłam się wśród książek rodziców na „Dziennik Anny Frank”. Kiedy zobaczyli, co czytam, schowali książkę przede mną. Żebym się nie dowiedziała, że istnieli i istnieją Żydzi? To była paranoja. Znalazłam ją i dokończyłam.
Czego się boją?
Przez całe dzieciństwo i młodość budowało się we mnie poczucie żalu do rodziców z powodu pochodzenia, strach przed „rozpoznaniem” kim jestem i złość, że tak musi być. Na studiach było lepiej, ponieważ wśród nas, studentów, przynajmniej na moim wydziale, nie istniał ten problem. Nie spotykałam się z aluzjami do mojego pochodzenia. Byłam nawet wybrana starostą roku. Tyle, że już zawsze byłam bardzo czujna: żeby się nie zmieszać, gdyby ktoś jednak na temat Żydów coś powiedział, nie pokazać, że czuję się zraniona. Rodzice kochali Polskę, byli przecież Polakami od zawsze. Dużo później, w dorosłym życiu, dotarło do mnie, że oni, mimo, że skończyła się wojna, bali się nadal. Już nie Niemców. Czego więc się bali? Sąsiadów, otoczenia? Dlaczego? Od jakiegoś już czasu próbuję znaleźć w Internecie ślady rodzinne. Trafiam na jakieś skrawki, ale czy prawdziwe? Dowiedziałam się, jak naprawdę miał na imię mamy ojciec. Ktoś z USA wysłał mi adres strony internetowej z nazwiskami zamordowanych Żydów w miejscowości urodzenia matki. Jej ojciec wcale nie umarł na zawał serca, jak mi opowiadała. Prawdopodobnie też znalazłam ślad dziadka ze strony ojca. Mam list przysłany ponad 60 lat temu z zagranicy do mojego ojca z imionami. Mam jakieś fragmentaryczne wiadomości, zbyt fragmentaryczne, aby dotrzeć kiedykolwiek do prawdziwych, pełnych korzeni. Rodziny mamy i ojca właściwie w całości zostały wymordowane. Nie wiem dlaczego to robię? Niczego to nie zmieni. Ale mam przynajmniej wrażenie, że dotykam jakichś mikroskopijnych fragmentów mojej historii.
Drzewo genealogiczne z odrąbanymi gałęziami
Dobrze byłoby móc zbudować swoje drzewo genealogiczne: jednak nie każdemu jest to dane. Udało mi się w dużej mierze zniwelować kompleks pochodzenia, między innymi przy pomocy psychoterapeuty. Czy czuję się Żydem? Czuję się Polką, bo wiem na pewno co to oznacza. Ale z drugiej strony ogarnia mnie wewnętrzny bunt, gdy słyszę rasistowskie czy antysemickie komentarze lub złośliwe, chamskie, nieśmieszne dowcipy o Żydach i Holokauście. Żal, jakiś rodzaj bólu i tęsknota za tym czego nigdy nie poznałam zostanie chyba już na zawsze. Może w niewielkim chociażby stopniu zrekompensują mi to książki, artykuły, filmy dokumentalne, korespondencja? Żyjemy w czasach, w których nagle przyznawanie się u nas do korzeni żydowskich stało się trendy. Mówi się o tym publicznie. To dobrze. Daje nadzieję. Ale nie wierzę, że szybko staniemy się globalną, „olimpijską” wioską bez uprzedzeń, rasizmu, szowinizmu. Na to trzeba czasu”.
Myślę,że to nostalgia. Polacy kochać nie umieją nikogo poza sobą. Aczkolwiek uchodzę za "trochę porąbaną" w moim środowisku przyjaźniąc się z żydami, kochając ich i marząc o pochodzeniu żydowskim (niestety nie mogę się doszukać) i to chyba nie nostalgia. To rodzaj zachwytu...
ReplyDeleteDokładnie tak właśnie czuję i myślę :)Pozdrawiam.
ReplyDeleteMoże jednak nostalgia także... Sądzę zosium, że my Polacy umiemy kochać, jak każdy. Wszystko zależy od okoliczności. A Ty nie jesteś wcale porąbana! Pozdrawiam.
ReplyDeleteMałe uzupełnienie na wszelki wypadek: jestem tego samego zdania co Ty.
ReplyDeletePrzepraszam wszystkich dotkniętych niefortunną wypowiedzią. Rzeczywiście w krótkim komentarzu nie można stosować uproszczeń i skrótów. Teraz widzę, że zabrzmiało to niestosownie. Moja wypowiedź dotyczyła moich doświadczeń osobistych. Nie powinnam uogólniać. Ale bywając tu i tam rozmawiając z ludźmi z innych kultur dostrzegam to uwielbienie polaków dla polskości i nienawiść do wszystkiego co obce. Często dostrzegam taki pokazowy patriotyzm. Rozumiem, że to spuścizna po naszej nie łatwej historii. Dlatego cieszę się kiedy obserwuję otwieranie się Polaków i oceniam jako pozytywny trend. Pozdrawiam wszystkim.
ReplyDeletePrzepraszam też za mała literkę w słowie Polaków -ot literówka z pośpiechu.
ReplyDeletePrzez nasz kraj przemaszerowały dwie wojny światowe, wcześniej były rozbiory, nastąpiły kolosalne migracje, przesiedlenia, zmieniał się ustrój, prawo, także prawo do własności, zawiązywały się rodziny i te rodziny się rozpadały. Urywał się kontakt z osobami, z całymi gałęziami rodzin. Ilu z nas, Polaków, jest w stanie prześledzić swoje korzenie, a jeśli już, to ile pokoleń wstecz? Wojenny dramat objął WSZYSTKICH. Moją mamę z Podlasia, mego ojca z miasteczka przy pruskiej granicy. Potracili kochanych, cierpieli, głodowali; wywożono ich na roboty, wyniszczano w obozach. Ukrywali się, walczyli, po wojnie ponosili bolesne konsekwencje, jeżeli przypadkiem byli w niewłaściwych szeregach. Z kilkunastoosobowej rodziny ojca wojnę przeżył on, brat i siostra. O czym więc mówimy. WSZYSCY byliśmy ofiarami nazistów. Żydzi? Zakrawa na ironię, że ja, w całym swoim już 60-o letnim życiu, zawsze ten naród podziwiałam, fascynowałam się jego pisarzami i wszelkimi twórcami, czytałam historię, podziwiałam religijność i wzajemną solidarność. Od rodziców nigdy nie słyszałam o nich złego słowa. Ot, ludzie jak wszyscy, tylko o innej religii czy obyczajowości,Obecnie mam dwoje bliskich przyjaciół, którzy są żydowskiego pochodzenia. Nikt nigdy nie ma prawa powiedzieć o mnie, że jestem antysemitą. Wręcz przeciwnie. Tylko czasem, słuchając wynurzeń samych Żydów, zastanawiam się, dlaczego czasem rozpoznaję w nich antypolskość. Ludzie są i mądrzy, ale i nie bardzo, dobrzy lub błądzący, czasem też bywają jak wściekłe psy. Wszędzie, w każdym narodzie spotka się takich i takich. Nie chcę, nie życzę sobie, by mnie lub kogokolwiek szeregowano według narodowości i oceniano tylko według niej. Tu, tu i tu, i jeszcze tam i dalej są ludzie tacy i tacy. Jednak zawsze i wszędzie są to ludzie. Należy oceniać ich czyny, nigdy przynależność do którejś nacji. I nigdy nie wolno uogólniać
ReplyDeleteTak jak wśród Żydów bywa antypolskość (o czym piszesz), tak i wśród Polaków bywa antyżdowskość. BYWA - zatem miejmy nadzieję, że to nie reguła. Tak jak Polacy tracili najbliższych, tak i Żydzi ich tracili. Może tych korzeni do prześledzenia Żydzi mają "odrobinę" mniej, co nie umniejsza cierpień Polaków i żadnej innej nacji i nie może być powodem do robienia w tymże cierpieniu rankingów. Jak sama piszesz: są tacy i tacy. I masz rację: liczą się ich czyny i to, co sobą reprezentują. Ale list pani Michaliny Hofman nie jest ani napastliwy, ani nie zarzuca Polakom antysemityzmu. Przecież sama o sobie pisze, że jest Polką. Zwyczajny ludzki dramat jakich wiele, opisany z nutą refleksji. Współczuję Ci z powodu utraty bliskich, a na nadchodzące Święta Wielkiejnocy najlepsze życzenia.
ReplyDeleteA jak podaje www.almoc.pl Julia już wystąpiła o odszkodowanie w wysokości 100 milionów
ReplyDeleteŻadnego żyda osobiście nie znam. Polecam za to karpia po żydowsku. Jestem spamerem
ReplyDeleteWiele razy słyszałem pod swoim adresem takie docinki,że chyba jesteś żydem bo masz takie czy siakie zasady, bo robisz to tak, jak żyd, że masz urodę żydowską i takie dziwne nazwisko jak żydowskie. Próbowałem sięgnąć do korzeni, ale podobnie jak w Twoim przypadku te gałęzie prze wojny i inne okoliczności są mocno odrąbane więc nie sposób doszukać się pochodzenia choćby pradziadka. Ale to, ze ktoś bierze mnie za żyda w niczym mi nie ubliża, bo naczytałem się trochę o żydach i wiele zasad bardzo mi się podoba. Wiele z nich stosowano w moim rodzinnym domu jak choćby tę zasadę, że w dzień święty nie czyś ci się butów, nie prasuje, nie pierze, nie odkurza, nie kosi trawy, nie wykonuję się żadnych prac ani w domu ani w ogrodzie, nie łazi po sklepach, chodzi się ubranym odświętnie, posiłki spożywa się w rodzinnym gronie przy stole od którego nikt nie może odejść, póki ojciec na to nie pozwoli. Tych zasad oczywiście jest mnóstwo i wiele ma się we krwi więc człowiek nie zastanawia się nad tym jakoś ma zrobić, ale robi po swojemu i niekiedy zwraca uwagę innych, bo robi to wyjątkowo inaczej niż oni. Myślę, że w ten sposób odkryli, że jesteś w zachowaniu zupełnie inna jak one więc nieświadomie dołożyli żydówka.
ReplyDeletePozdrawiam
To bardzo cenne spostrzeżenie. Tak mogło być. Jeśli nie zupełnie inna, to pewnie jednak trochę inna. Pozdrawiam.
ReplyDeleteZauważyłem,że w młodości od tych trochę innych rówieśnicy się odsuwają, a w wieku dojrzałym bardzo lgną. Tak więc być trochę innym, oczywiście w tym znaczeniu, jest dobrze, bo człowiek przeżywa swoje życie jakby inaczej- pełniej. Pozdrawiam i życzę radosnego tworzenia siebie dla innych.
ReplyDeletekurczę ale tu ciekawie na tym blogu
ReplyDeleteBo po wojnie czerwoni robili z żydów polakó poprzez psolszczanie nazwisk i wpajanie nam po dziś dzień jakoby polska rządzą polacy - w nkwd i sb było mase zydów
ReplyDeleteRzeczy tu opisane spotkały również mnie. W podobny sposób ukrywano przede mną, że mam żydowskie pochodzenie, podobnie w reakcji na polski kulturowy antysemityzm dochodziłem do trudnej do zaakceptowania >>wstydliwej<< konstatacji, że to ja jestem tym czymś złym, żydem (pisane z małej litery jak przekleństwo) uosobieniem wszystkich wstrętnych przywar ludzkich: skąpstwa, cwaniactwa, sprzedajności, brudu, wszy, smrodu, bezbożności, etc.
ReplyDeleteGdy jako 13 latek grzebiący po rodzicielskich kieszeniach, natknąwszy się na dokumenty ojca wyczytałem kilka słów mogących "obciążać go" żydostwem oblał mnie zimny pot i dojmujące przeświadczenie, że coś jest ze mną bardzo nie w porządku, że powinienem zamaskować się ze swoją tajemnicą, ukryć to bardzo, bardzo głęboko, być dobrym Polakiem tak, jak wszystkie inne dzieci z mojej klasy. Czas tej konspiracji trwał bardzo długo. Mam 46 lat i chociaż moja żydowskość wielokrotnie jeszcze miała okazję manifestować się w postaci faktów docierających do mnie z coraz większą oczywistością w miarę jak stawałem się starszy i dojrzalszy to dopiero od niedawna zaczynam dumniej podnosić głowę. Proces akceptacji i afirmacji siebie jako Polaka-Żyda postępuje stale, trudno powiedzieć czy i kiedy dokona się w pełni.
Często zastanawiam się co było przyczyną, że pochodzenie etniczne stało się w naszej rodzinie tabu. Być może mógłbym zapytać o to wprost mojego 82 letniego ojca ale obawiam się, że nie byłby w stanie stawić czoła temu, co kazało mu zakłamać jego i moje życie.
Osobiście podejrzewam, że wydarzenia z marca 1968 roku są bezpośrednią przyczyną problemów moich oraz tych opisanych w tekście powyżej.
Dziękuję za Twój wpis, Gojko. Poczucie osamotnienia jakby ciut mniejsze.
Gojko Elu i Ty Michalino,
ReplyDeleteblog ciekawy jak mało który... Zwłaszcza dla mnie, bo zafascynowała mnie i kultura i historia tego narodu. I to na wielu płaszczyznach - w końcu po lekturze "Exodusu" postanowiłam ów Izrael zobaczyć, co zrobiłam w roku 1989. Jeszcze nie było owych strasznych murów, które w tamtym czasach dopiero co w Berlinie upadły... Z koleżanką objechałyśmy całe państwo, korzystając z pomocy sympatycznych żołnierzy armii Izraela, nader chętnie zabierających autostopowiczów... I wróciłam z taką ilością wrażeń i mieszanych uczuć, że do dziś nie potrafię z nimi uporać. Dopiero książka "Izrael oswojony" pozwoliła nieco porządku z nimi zrobić. Bywam co roku na festiwalu w Krakowie, chłonę, poznaję - czy tylko z powodu fascynacji? Chcę pojąć, dlaczego Żydów traktowano tak, a nie inaczej, skąd się wziął ten niepojęty dla mnie ciągle antysemityzm i idiotyczne uprzedzenia...Mało wiem o swojej rodzinie, dziadek był ponoć Ukraińcem, a o reszcie - nie wiem nic. Co stało się z tym barwnym krajem, ojczyzną mojej matki, gdzie w każdym miasteczku był kościół, była i cerkiew i synagoga, a w klasie byli POlacy, Żydzi i Ukraińcy - i nikomu to nie przeszkadzało!
Czy miałoby dla mnie jakieś znaczenie, gdybym dogrzebała się w swojej historii jakichś "niepolskich" przodków? Żadnego...
Elu, zajrzę na Twój blog jeszcze nieraz.... MOże kiedyś znów do Izraela pojadę. Niedawno pojechał tam mój syn - jakże ciekawe było skonfrontować wrażenia...
Zdecydowana większość Polaków biduje, realizując uparcie, po roku 1989 kapitalizm z KATOLICKĄ wredną MORDĄ zamiast ludzkiej twarzy, pod okiem gigasekty rzymskiej sterującej z tylnej kanapy każdym polskim rządem.... Taka to jest dalekosiężna konsekwencja, wydania przez pokatolikowanych Polaków na śmierć, 3 milionów innych Polaków, ŻYDOWSKIEGO POCHODZENIA, w czasie II Wojny Światowej.... Oni wszyscy zostali zamordowani i spaleni, a mieli rodziny w Ameryce, a te rodziny miały kapitały, które są bardzo potrzebne, gdy restytuujemy na nowo kapitalizm !.....
ReplyDeleteGdzie Ci ludzie dzisiaj są, zapytał Marcin Stuhr w filmie POKŁOSIE, który został uznany za haniebny, dla polskiej kinematografii w Polsce !!!... W Oświęcimskim OBOZIE Naziści spalili tylko 1,5 miliona Żydów... To gdzie się podziała reszta z tych trzech milionów polskich obywateli...
Gdzie oni są ??? Gdzie są ich groby ???
.... Ale jest kasta cwaniaków, która sobie nakatolikowała prawem KADUKA i gwałtem, miliony OFIARODAWCÓW, blefowaniem im BOGA, diabłów i janiołów i to ona tylko korzysta solidnie z kapitalizmu z katolicką mordą, jaki tu bez Żydów wykreowała. Bo im więcej jest pokatolikowanych OFIARODAWCÓW, to pozwala to OFIAROBIORCOM, czyli klerowi, jego bossom i ich solidnie pokatolikowanym sługusom, dobrze pośród nas żyć, nic..... Dosłownie NIC.... NIE PRACUJĄC na chlebuś codzienny własnymi rączkami... Oni tylko dbają, aby im się mnożył do rozpuku narodek do pokatolikowania, nikogo nie wyabortował ze swego łona i nie świrował In Vitro udając boga.
BIADA nam wszystkim durniom.... Polakom i pokatolikowanym do szpiku kości Wolakom.
Blog szalenie ciekawy, praktyczny. Moja rosnąca fascynacja tym narodem wynika z faktu iż babcia była Żydówką i de facto miałam ( lub mam) ojca Żyda. Nie dane mi było jednak poznać osobiście ani ojca ani babcię ( znam tylko jej imię). Całą tę sytuację komplikuje też fakt iż ojciec mojego ojca, emigrant z Hiszpanii po przyjeździe do nowego europejskiego państwa w drodze naturalizacji przyjął typowe tamtejsze nazwisko a babcia po wyjściu za mąż za niego tym samym to jego nowe nazwisko. Nie mam szans na odnalezienie informacji o rodzinie babci. Po stronie mamy również były korzenie żydowskie. Nierzadko mężczyźni żenili się z Żydówkami, niestety i tutaj nie mam możliwości "dokopania " się do rodzinnych tajemnic i odtworzenia drzewa genologicznego gdyż wiele dokumentów z miejsca pochodzenia rodziny mamy ( Litwa) uległy zniszczeniu. Kopalnią wiedzy o rodzinie była mama mamy. Wojna jednak zrobiła swoje i babcia przypłaciła to chorobą psychiczną .Z powodu ograniczonego z nią kontaktu niewiele wiem o mojej rodzinie. Pozostaje mi wyłącznie wiedza z książek, filmów i innych źródeł. Nigdy nie wstydziłam się korzeni żydowskich. Nie jestem szczególnie wylewna opowiadając znajomym o rodzinie... trudno mi jednak do tej pory powiedzieć o sobie kim jestem narodowościowo. Zbyt wiele niedomówień To trudny dla mnie temat. Pozdrawiam.
ReplyDeletefajny artykuł - dużo o tym odnaleźć swoje korzenie też tutaj www.jakoszczedzacjakzarabiac.blogspot.com
ReplyDeleteWpis pojawił się w początkach 2014 roku, a do tej pory budzi emocje. Temat nadal nośny!
ReplyDeletehttp://www.iamthewitness.com/doc/Ashkenazis.are.not.the.descendants.of.the.Ancient.Israelites.htm
ReplyDelete