W marcu 2014 w emigracyjnym czasopiśmie polskim w Wielkiej Brytanii, „Dzienniku Polskim”, ukazał się wywiad ze mną przeprowadzony przez red.Małgorzatę Bugaj-Marynowską. Jedną z konsekwencji jego opublikowania, był list od redaktorki tejże gazety, pani Genowefy Marzec:
„Będąc zeszłego roku w Uzbekistanie poznałam ok.75 letnią panią. Jako dziecko została wywieziona na Sybir. Po wydostaniu się z Syberii utknęła w Uzbekistanie, ponieważ w drodze straciła rodziców. Została umieszczona w domu sierot dla dzieci Armii Andersa w Karanie (obecnie Buchara).
W 1943 roku została adoptowana pod imieniem RITA REISMAN (dziecko zapamiętało je). Jej przybranym rodzicom przekazano z kartoteki dziecka 3 zdjęcia – będące jedynymi świadkami jej przyszłości. Na jednym ze zdjęć najprawdopodobniej sfotografowana jest ona sama wraz z siostrą (bratem?).
Marzeniem całego życia pani Rity, nadal mieszkającej w Bucharze, jest odnalezienie przed śmiercią śladów swoich bliskich i odpowiedzenie na pytania: kim jestem? Skąd się wywodzę? Z jakiego narodu pochodzę? Czy żyją jeszcze jacyś krewni, którzy pomogliby opowiedzieć mi o mnie samej i moich najbliższych?”
Może ktoś rozpoznaje kogos na zdjęcia?
[caption id="attachment_657" align="alignnone" width="630"]
[caption id="attachment_660" align="alignnone" width="163"]
[caption id="attachment_658" align="alignnone" width="630"]
Byc moze na jakis trop do poznania oprawdziwej tozsamosci Rity Reitman moznaby trafic kierujac sie pod adres w Rumunii podany na kartce. Moze mieszka tam potomek owczesnego adresata.
ReplyDeleteNie doceniamy na co dzień jak nam dobrze: znając nasze korzenie, bliskich, przodków -wiemy skąd przyszliśmy i poniekąd dokąd zmierzamy.
ReplyDeleteSzkoda, że nie mogę pomóc
Nikt, kto nie był w takiej sytuacji, nie wie jak to bolesna pustka nie do wypełnienia: nie móc poznać swoich korzeni.Naprawdę trzeba docenić to, że się je ma.
ReplyDeleteKupowałem w 1996 roku u Pana Edmunda książki i gazetę wyborczą na Allenby, w księgarni.Był wspaniałym człowiekiem. Ech... łza się w oku kręci.
ReplyDelete