Orzeł

Saturday, November 5, 2011
Zmarł Marek Orzeł. Pewnie niewielu ludzi w Polsce będzie wiedziało o kogo chodzi. Nie był milionerem, sławnym sportowcem czy gwiazdą seriali. Wiódł zwyczajne życie, w Rybniku, na Śląsku. Szukając go w "Google" – znajdziecie tylko wzmiankę o jednoosobowej firmie i trochę liczb, które nic nie potrafią powiedzieć o jej założycielu. 

 

Pamiętam dołki w policzkach Marka. Wszystkim dziewczynom się podobały. Mnie też, choć udawałam, że absolutnie nie jestem nimi zainteresowana. Byliśmy konkurentami o tytuł najlepszego ucznia w klasie szkoły podstawowej i to się najbardziej wtedy liczyło. Marek, jak przystało na chłopaka, był lepszy w matematyce i fizyce, ja zaś w języku polskim i historii. Górowałam nad nim kilkunastoma centymetrami wzrostu. 

Zawsze podglądaliśmy się. Myliśmy wzajemnymi punktami odniesienia. Za każdym razem przyjeżdżając do mojego miasta miałam nadzieję, że go gdzieś wypatrzę i rozpoznam, mimo wielu lat, w których nigdy go nie widziałam i rzadko o nim słyszałam.

 

Na pierwsze od czasów dzieciństwa spotkanie klasowe, 3 lata temu, nie przyszedł. Czekałam na niego z ciekawością zastanawiając się, co się z nim dzieje, czy jest szczęśliwy, czy zrobił karierę (tylu mniej zdolnych zrobiło…) i czy stojąc obok niego będę musiała zadzierać głowę by dostrzec dołki w jego policzkach – o ile tam jeszcze były… 

Już wiem, że tego akurat nigdy już nie uda mi się sprawdzić. Marek na zawsze pozostanie dla mnie małym, zdolnym chłopcem z rozbrajającym uśmiechem, którego lubiłam i który był częścią mojego dzieciństwa. Nie zdążyłam zobaczyć jak wydoroślał.

 

7 comments:

  1. Przepraszam, że nie na temat, ale czy po hebrajsku 'moje słowa' to będzie 'sheli milim'?

    ReplyDelete
  2. To boli, pamięć boli, choć to dziwne sformułowanie - jakże pamięć boleć może, ale boli. Mam kilka osób w pamięci które już odeszły - ech ten czas gdzie ta młodość i niefrasobliwość i pewność że wiecznie? Myślę jednak coraz łagodniej o przemijaniu, tak jest i już. Staram się zachować w pamięci bliskość z tymi co już odeszli i jakoś lżej. Pozdrawiam moją imienniczkę serdecznie. :) i dziękuję za podzielenie się.

    ReplyDelete
  3. "Słowa" - to "milim". "Milim szeli" - moje słowa, "hamilim" - "ha" - podkreśla ważność i odwołuje się "słowa", które już wcześniej było wspomniane.Pozdrawiam

    ReplyDelete
  4. Ta śmierć przyszła tak nagle i zbyt szybko...Byłam nią zaskoczona, bo uzmysłowiłam sobie, że tymczasem, mój rówieśnik przeżył już całe, swoje życie...Pamiętam Marka jakby widziała go wczoraj.. A przecież w moim "wczorajszym dniu" był zaledwie chłopcem...Pozdrawiam serdecznie

    ReplyDelete
  5. Mamy już grudzień więc możemy zapomniec o świętach listopadowych bo na widnokręgu mamy górę GIEWONT.Jesteśmy tutaj z córką na tygodniowym odpoczynku.Śniegu mało,mróz tylko w nocy ale zaczyna pachniec innymi świętami.Więc będę pierwszy;PIEKNYCH ŚWIĄT Z CHOINKĄ ZE ŚNIEGIEM RYBKĄ I W RODZINNYM GRONIE SAMYCH SUKCESÓW W NOWYM ROCZKU 2012 i niech DOBRY ANIOŁEK CZUWA NAD WAMI.

    ReplyDelete
  6. Witam serdecznie;Marek Orzeł był moim serdecznym przyjacielem, chodziłem z Nim do jednej klasy w Technikum Mechanicznym, a potem przez 5 lat byliśmy w jednej grupie na studiach na Politechnice Śląskiej w Gliwicach. Marek ożenił się i miał dwóch synów Dominika i Wojtka. Był współwłaścicielem firmy produkującej okna w Rybniku. Zawsze był koleżeński i wszyscy mogli liczyć na Jego pomoc. Pomagał wielu ludziom, był sponsorem wielu inicjatyw sportowych. Konsekwentnie od kilkunastu lat wspólnie, raz w roku w okresie Bożego Ciała wyjeżdżaliśmy z kilkoma innymi rodzinami w góry, aby pobyć razem, powspominać, pogadać i miło spędzić czas. Marek z rodziną często przyjeżdżał pierwszy i czekał na pozostałych, aby nas przywitać. W tym roku również jedziemy w góry - będzie z nami Lila - Jego żona z synami, ale Marek niestety nie będzie na nas czekał. Bardzo nam Go brakuje.PozdrawiamKrzysztof Jureczka kjureczka@intertrade.com.pl

    ReplyDelete
  7. Przeczytałem dwa wpisy: „ Orzeł „ i „ Petra – Wadi Rum.Bardzo często chcemy po latach wracać do wspomnień i przyjaciół z dzieciństwa / w moim przypadku także młodości/.Wspomnienia po latach zawsze są piękne i nie mają wad, a o drobnych przykrościach zwykle zapominamy. Jednak życie ten bijący nieubłagalnie zegar pisze czasami scenariusze, które sprowadzają na nas smutek i z naszymi bliskimi nie spotkamy się już. Jednak w naszych sercach pozostaną oni, tych wspomnień, nikt nam już nie odbierze.Petra - Wadi Rum przeczytałem jednym tchem. Tekst jest tak obrazowo i sugestywnie napisany, że człek z odrobiną wyobraźni widzi opisywane sytuacje i obrazy tak żywo jak by sam uczestniczył w wyprawie. Byłem tym urzeczony. Proszę o dalsze wpisy na blogu.Książkę także zakupię. Już się cieszę na myśl ,że ją przeczytam.Pozdrawiam bardzo serdecznieJan.

    ReplyDelete

Note: Only a member of this blog may post a comment.

Szukaj w Blogu

-----------------------------------------


----------------------------------------

Back to Top